Nazistowskie Niemcy popełniły największą w dziejach zbrodnię ludobójstwa, nie sposób zrozumieć, jak mogli się tego dopuścić - mówił w czwartek prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości przy Międzynarodowym Pomniku Ofiar Obozu w Brzezince.
W uroczystości uczestniczył prezydent Izraela Reuven Riwlin, a także ocaleni z Zagłady i ok. 12 tys. młodych Żydów i Polaków.
"My Polacy, uważamy za swój obowiązek nieść światu świadectwo o Holokauście. Robiliśmy to już wtedy, kiedy Niemcy go dokonywali. Zbrodnie popełniane przez nich tu w Auschwitz dokumentował w swoich raportach rotmistrz Witold Pilecki. Relację o zagładzie Żydów przez okupantów niemieckich - Jan Karski, emisariusz rządu polskiego na uchodźstwie przekazał bezpośrednio najwyższym władzom państw alianckich - Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych" - podkreślił prezydent. Jak mówił, świat niestety pozostał głuchy na polskie wezwania.
Prezydent, stojąc miedzy ruinami dwóch największych obozowych komór gazowych, podkreślił, że Auschwitz-Birkenau na całym świecie jest "symbolem i synonimem Holokaustu", przez który "przeszło" w latach 1941-1945 ponad 1 mln Żydów deportowanych z całej Europy. "Spotykamy się więc w miejscu, gdzie nazistowskie Niemcy popełniły największą w dziejach zbrodnię ludobójstwa - nie sposób zrozumieć, jak mogli dopuścić się takiego okrucieństwa" - mówił prezydent.
Zdaniem Andrzeja Dudy wspólna - polska i żydowska - obecność w byłym obozie "jest znakiem i dowodem zwycięstwa życia nad śmiercią, zwycięstwa pamięci nad kłamstwem i zapomnieniem". "Spotykamy się tutaj: Żydzi - naród ocalonych, i Polacy, naród także brutalnie prześladowany przez hitlerowską III Rzeszę. Spotykamy się, by razem złożyć hołd ofiarom Holokaustu. Pamiętamy i chcemy przekazać prawdę o tym, co tutaj się stało, przekazać ją następnym pokoleniom" - powiedział.
Polski przywódca zaznaczył, że jego obecność w Marszu Żywych wraz z prezydentem Izraela, jest znakiem czci, jaką Rzeczpospolita składa ofiarom niemieckiego ludobójstwa i troski o ich upamiętnienie. "Dzisiaj to my - współcześni Polacy, wypełniamy powinność strzeżenia pamięci i prawdy o czasach Zagłady. Wyrazem tego jest dbałość władz Rzeczpospolitej o miejsca pamięci, na czele z tym, gdzie się znajdujemy, na straży którego stoi Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau" - powiedział.
Andrzej Duda w wystąpieniu nawiązał do 70. rocznicy powstania Izraela. "Jego istnienie, siła i suwerenność to ostateczny dowód klęski niemieckich zbrodniarzy. Nazistowski plan zagłady nie powiódł się, naród żydowski ocalał i niechaj nigdy więcej nikt nie ośmieli się podnieść na naród żydowski ręki" - dodał prezydent.
Podkreślił zarazem, że "pamięć i prawda o Zagładzie sprawiają, że oba nasze narody tak mocno jak może nikt inny, rozumieją konieczność posiadania silnego państwa, które jako jedyne może zapewnić nam bezpieczeństwo, pomyślność i swobodny rozwój".
Andrzej Duda przypomniał o współistnieniu przez setki lat Polaków i Żydów. "Mój kraj przez tysiąc lat był dla narodu żydowskiego (...) gościnnym, bezpiecznym domem. Byliśmy razem współobywatelami jednego suwerennego państwa, razem walczyliśmy o odzyskanie wolnej Polski w latach 1918-1920, wspólnie ją budowaliśmy" - zaznaczył prezydent.
Mówił o Oświęcimiu, mieście o 800-letniej historii, w którym przed wojną Żydzi stanowili większość mieszkańców. "Trudno sobie wyobrazić, że przez wiele poprzednich wieków, to stare, historyczne, polskie miasto - Oświęcim - nie kojarzyło się z antysemityzmem, rasizmem i eksterminacją. Tak się stało dopiero za sprawą agresji nazistowskich Niemiec, które w 1939 r. zniszczyły niepodległą Polskę, polskie państwo i przyniosły na naszą ziemię swoje fabryki śmierci, komory gazowe i krematoria" - dodał.
Prezydent Izraela Reuven Riwlin w wystąpieniu podczas ceremonii Marszu Żywych mówił, że Żydzi "zawsze będą pamiętać przerażające potworności nazistów i tych, którzy z nimi współpracowali ze wszystkich narodów". Podkreślił, że nie będą zapomniani ci, którzy "ryzykowali własnym życiem, aby ratować życie innych".
Riwlin podkreślił, że trzeba pamiętać o ofiarach Holokaustu. "Będziemy pamiętać ich historie, zwyczaje, życie codzienne (...) Sześć milionów Żydów zostało zamordowanych w trakcie Holokaustu, ale dla nas, to nigdy nie będzie tylko statystyka" - oświadczył.
Ocenił, że "z roku na rok" udaje się na ich temat odkryć coraz więcej. "Zajmie to czas, ale dowiemy się, będziemy kontynuować, badać głębię naszej pamięci w Niemczech, na Ukrainie, w Polsce, na Węgrzech, w Grecji i w każdym innym miejscu" - powiedział prezydent Izraela.
Izraelski prezydent mówił, że to Niemcy stworzyli obozy, ale Żydzi nie byli mordowani tylko w nich. "Członkowie naszego narodu byli zdradzani przez tych, z którymi żyli ramię w ramię we Francji, Holandii, Belgii, byli mordowani przez Ukraińców, Litwinów oraz tak, również przez Polaków" - mówił. Jego zdaniem, zbyt wielu obywateli Europy wschodniej i zachodniej "kradło żydowską własność, zajmowało żydowskie domy, sprzedawało swoich żydowskich sąsiadów". "Kiedy ci, którzy przeżyli Holokaust wrócili po wojnie, bardzo często spotykali się z wrogością" - dodał.
Riwlin podkreślił, że Polska w 1939 r. stała się największym polem śmierci i morderstwa w Europie; był to obszar pod okupacją nazistów, gdzie Polacy byli narodem uciśnionym, który "ledwo dał radę przeżyć II wojnę światową". Wskazał, że z grona Polaków pochodzi wielu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy ryzykowali życiem swoim i najbliższych pomagając innym. "Oni również są zapamiętani i będą pamiętani i czczeni. Każdy z nich oddzielnie" - oświadczył.
Zdaniem Riwlina, jeżeli Polacy czują, że ich wizerunek został wypaczony przez wydarzenia Holokaustu, to - jak powiedział - "ważniejsze jest, abyśmy współpracowali". Zaproponował stworzenie instytutu badawczego, "abyśmy () razem mogli pracować nad upamiętnieniem". "Abyśmy razem - my Polacy i Żydzi - badali co się stało, abyśmy mogli zagwarantować, że nigdy nie powtórzy się to (Holokaust) znowu" - mówił.
Reuven Riwlin powiedział również, że żaden naród nie jest w stanie poprzez legislatywę zarządzić zapomnienia. "Niemcy nie kupowali przebaczenia Żydów, tak jak żaden naród nie jest w stanie poprzez legislatywę zarządzić zapomnienia. Jako że żadna legislatywa nie może przykryć krwi, żaden własny interes nie może przykryć antysemityzmu, rasizmu, nienawiści do innych ludzi, ani w Austrii, ani we Francji, ani w Holandii, ani w Belgii, ani przede wszystkim w Niemczech" - mówił.
Jak dodał, ci, którzy są gotowi patrzeć odważnie w swą przeszłość i są gotowi stawić czoła antysemityzmowi, rasizmowi, znajdą w Izraelu sojuszników.
Riwlin wskazał też, że w czwartkowym Marszu Żywych, obok młodzieży wziął też udział m.in. szef Mosadu oraz izraelskiej policji. "Nie maszerowaliśmy z Auschwitz do Birkenau. () Maszerowaliśmy od śmierci do życia. Maszerowaliśmy od Holokaustu do odrodzenia. Maszerowaliśmy z Auschwitz do Jerozolimy. Każdy krok w tym marszu jest krokiem w historii narodu żydowskiego" - mówił prezydent Izraela.
Przesłanie do uczestników uroczystości skierował premier Izraela Benjamin Netanjahu. Przypomniał, że osobiście po raz pierwszy przemierzył trzykilometrową trasę 20 lat temu. Poczuł wówczas "i głęboki smutek, i ogromną dumę". "W przeciwieństwie do marszów śmierci, Marsz Żywych symbolizuje odrodzenie się i żywotność narodu i państwa żydowskiego" - zaznaczył.
Marsz Żywych wyruszył wczesnym popołudniem spod bramy obozowej z napisem "Arbeit macht frei" w byłym Auschwitz I. Na czele szli prezydenci Polski Andrzej Duda i Izraela Reuven Riwlin. Uczestniczyli w nim też ocaleni z Zagłady, w tym pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego rabin Meir Lau, który jest przewodniczącym rady instytutu Yad Vashem.
Wśród uczestników Marszu był ocalony z Holokaustu Janek Jabłoń. Dziś mieszka w Kanadzie. "Pochodzę z Krakowa i tam straciłem całą rodzinę, 39 osób. Ja się uratowałem. Przyjechałem tu po ponad 70 latach. Jako 15-latek byłem tu przez rok. Przeżyłem, bo pomógł mi ruch oporu; pan Stańczykowski" - mówił z trudem powstrzymując wzruszenie.
W Marszu uczestniczył były polski więzień Auschwitz Bogdan Bartnikowski, który do obozu został deportowany, w sierpniu 1944 r. z Warszawy. Miał wtedy 12 lat. "To dla mnie ważny dzień, bo to Marsz Żywych, ale żywych więźniów Auschwitz-Birkenau jest dziś niewielu. I dlatego właśnie, czując się na siłach, jestem obecny. Oczywiście, to nie jest tylko demonstracja z mojej stron, że przeżyłem. Chcę wspominać o tych zamordowanych, zagazowanych Żydach i Polakach, od których właściwie zaczął się obóz już w 1940 r. Pierwsi więźniowie Auschwitz byli Polakami" - powiedział.
Uczestnicy szli ulicami Oświęcimia i Brzezinki. Na teren byłego obozu Birkenau weszli przez historyczną bramę główną. Szli m.in. wzdłuż obozowej rampy, na której Niemcy dokonywali selekcji deportowanych Żydów skazując zdecydowaną większość na natychmiastową śmierć w komorach gazowych.
Podczas głównej ceremonii przy pomniku ofiar w byłym obozie Birkenau, między ruinami dwóch największych komór gazowych, zapłonęły pochodnie. Upamiętniały m.in. zamordowanych w Holokauście, ocalonych i Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy często z narażeniem życia ratowali Żydów. Zmówiono modlitwy: żałobną El male rachamim oraz kadisz.
Po uczestnikach Marszu na rampie kolejowej w Birkenau pozostały drewniane tabliczki symbolizujące macewy, żydowskie nagrobki. Na wielu znalazły się nazwiska ofiar Zagłady.
Przed rozpoczęciem Marszu Żywych prezydenci Polski i Izraela rozmawiali w Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu. Było to pierwsze spotkanie na tak wysokim szczeblu od momentu znowelizowania ustawy o IPN pod koniec stycznia br.
Andrzej Duda i Reuven Riwlin pod Ścianą Straceń w byłym obozie Auschwitz I, gdzie Niemcy rozstrzelali wiele tysięcy osób, głównie Polaków, oddali hołd ofiarom. Politycy zwiedzili także stałą ekspozycję poświęconą Holokaustowi, która znajduje się w poobozowym bloku 27.
Marsz Żywych to projekt edukacyjny organizowany przez międzynarodową organizację March of the Living, pod auspicjami którego Żydzi z różnych krajów, głównie uczniowie i studenci, odwiedzają miejsca Zagłady utworzone przez Niemców na okupowanych ziemiach polskich. Spotykają się z też rówieśnikami i polskimi Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata. Przemarsz między byłymi obozami w ustanowione przez izraelski parlament święto Yom Ha-Szoa (Dzień Pamięci o Ofiarach Zagłady) jest kulminacją projektu.
Pierwszy Marsz odbył się w 1988 r. Dotychczas trasę między byłymi obozami pokonało ok. 260 tys. osób. Wśród nich byli m.in. prezydenci Polski, Izraela i Węgier. Szedł też noblista Elie Wiesel oraz Rafi Eitan, który dowodził akcją ujęcia Adolfa Eichmanna, zbrodniarza odpowiedzialnego za masową zagładę Żydów.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów.
Niemcy zgładzili w Auschwitz ponad 1,1 mln osób, z czego ok. 1 mln było Żydami. Polski Żyd Dawid Wongczewski, deportowany 20 czerwca 1940 r., był pierwszą śmiertelną ofiarą obozu. Zmarł zamęczony kilkanaście dni później. Najliczniejszą grupę żydowskich ofiar stanowili obywatele Węgier; ponad 400 tys. Ok. 300 tys. pochodziło z terenów II Rzeczypospolitej. Niemcy zgładzili tu też ok. 70 tys. Polaków, ponad 20 tys. Romów i ok. 15 tys. jeńców sowieckich.
Tegoroczny Marsz Żywych przypadł w 75. rocznicę powstania w getcie warszawskim, 70. rocznicę powstania Izraela i 30 lat po pierwszym marszu.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.