We wtorek przed hazardową komisją śledczą stawił się były członek zarządu Totalizatora Sportowego Sławomir Łopalewski. Komisja ma przesłuchać także innego byłego członka zarządu tej spółki Piotra Goska i obecnie zasiadającego w zarządzie Grzegorza Sołtysińskiego.
Komisja śledcza, która bada tzw. afere hazardową, postanowiła wezwać tych trzech świadków na wniosek Bartosza Arłukowicza (Lewica).
"Totalizator Sportowy odgrywa dużą rolę na rynku hazardu w Polsce. Musimy więc zbadać wpływ TS na regulację tego rynku w naszym kraju" - wyjaśnia powody złożenia wniosku Arłukowicz. Zamierza też pytać świadków o sprawę starań biznesmena branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka o umieszczenie w zarządzie Totalizatora swojej córki Magdaleny. Ta sprawa interesuje także reprezentującego PiS w komisji Zbigniewa Wassermanna.
Szef komisji Mirosław Sekuła (PO) chce z kolei wyjaśnić udział Totalizatora Sportowego w pracach nad zmianami w ustawie hazardowej. "Tak się dziwnie złożyło, że Totalizator Sportowy, mimo że jest spółką skarbu państwa, brał udział w procesie legislacyjnym ustawy hazardowej" - powiedział PAP. Jak wyjaśnił, chodzi o projekt, który wiceminister finansów w rządzie PiS Marian Banaś - jak sam zeznał przed komisją śledczą - otrzymał w 2006 r. od przedstawiciela Totalizatora Sportowego.
Projekt ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski otrzymał na spotkaniu 26 lipca 2006 r. Udział w nim wzięli też ówczesny wiceszef klubu PiS Krzysztof Jurgiel oraz ówczesna p.o. zastępca dyrektora Departamentu Służby Celnej Anna Cendrowska, reprezentującą wtedy Banasia. Projekt zakładał m.in. obniżenie opodatkowania wideoloterii. Monopol na ich prowadzenie miał Totalizator, jednak duże obciążenie podatkowe (45 proc.) sprawiło, że gra ta nigdy nie została uruchomiona.
Z tej rozmowy Gosiewski sporządził notatkę, z której wynikało, że Banaś chce zgłoszenia tego projektu jako propozycji klubu PiS, bo departament zajmujący się grami losowymi w Ministerstwie Finansów jest - jak to określono - "uwikłany" - i złożenie tej nowelizacji drogą rządową byłoby w związku z tym niemożliwe. Ostatecznie Gosiewski zdecydował, że zapozna z tym projektem ministra finansów i ministra skarbu państwa. Jak relacjonował podczas przesłuchania przed komisją, we wrześniu 2006 r. otrzymał od obu resortów pisemną informację, że rząd nie jest zainteresowany pracą nad tym projektem. Również minister finansów w rządzie PiS Zyta Gilowska zeznała przed komisją, że rząd nie pracował nad tym projektem.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.