Były prezydent Armenii wybrany w ubiegły wtorek na premiera tego kraju Serż Sarkisjan podał się w poniedziałek do dymisji. Jego oświadczenie opublikowano na stronie internetowej rządu. Sarkisjan ogłosił swoją decyzję po 11 dniach antyrządowych protestów.
Jak stwierdził w oświadczeniu, zwraca się do wszystkich obywateli, w tym do uczestników protestów w Erywaniu, "po raz ostatni".
"(Lider protestów) Nikol Paszynian miał rację. Ja nie miałem racji. Jest kilka wyjść z zaistniałej sytuacji, ale nie zgodzę się na żadne z nich. To nie dla mnie. Odchodzę ze stanowiska szefa kraju, premiera" - oświadczył Serż Sarskisjan.
Dodał, że demonstrujący wypowiadają się przeciwko niemu. "Spełniam wasze żądanie. Życzę pokoju naszemu krajowi" - podkreślił.
Od 13 kwietniu w Erywaniu i innych miastach Armenii odbywają się wielotysięczne protesty przeciwko nominacji na premiera Serża Sarkisjana, który wcześniej przez 10 lat pełnił funkcję prezydenta.
Uczestnicy protestów oskarżają byłego prezydenta o uzurpację i korupcję. Krytycy zarzucają mu też zbytnie zbliżenie polityki Erywania do Moskwy i prezydenta Rosji Władimira Putina, z którym Sarkisjan utrzymuje bliskie relacje. Demonstrujący wyrażają również sprzeciw wobec trudnej sytuacji materialnej i łamania praw człowieka.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.
W stolicy władze miasta nie wystawią przeznaczonych do zbierania tekstyliów kontenerów.