Zapis jednoznacznie zakazujący stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka pozostanie w projekcie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie - zdecydowali posłowie z sejmowej Komisji polityki społecznej i rodziny.
Klub PiS zaproponował, by nadać mu inną formę: "władza rodzicielska obejmuje w szczególności obowiązek i prawo rodziców do wykonywania pieczy nad osobą i majątkiem dziecka oraz do wychowywania dziecka z poszanowaniem jego godności i praw, w tym prawa do życia bez przemocy".
Zdaniem posłanki PiS Teresy Wargockiej, taki zapis spełnia oczekiwania tych, którzy chcą zakazać bicia dzieci. Przypomniała, że zapisy chroniące nietykalność cielesną są już w prawie polskim.
Joanna Kluzik-Rostkowska (PiS) podkreśliła, że choć jest zdecydowaną przeciwniczką bicia dzieci, to zakaz w zaproponowanej formie, budzi jej wątpliwości. "Są dwie grupy rodziców, którzy biją dzieci. Jedna nie dba o dzieci, nie radzi sobie ze swoimi problemami () i dla nich ten zapis będzie martwy, bo tak jak oni teraz prawa nie szanują, tak i potem nie będą. () Druga grupa rodziców, która używa tej przemocy - od klapsów po formy drastyczniejsze, kocha swoje dzieci, ale uważa, że to jest dobra metoda wychowawcza. I tej grupie bardziej niż ten zapis, który przynieść może efekty najwcześniej za kilkanaście lat, potrzebna jest edukacja i dobre wzorce" - przekonywała.
Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak zaapelował jednak, by nie zmieniać zapisu. "To jest ogromnie ważne, by wprowadzić dosłowny zakaz bicia dzieci. Inne kraje już to wprowadziły i nic złego się nie stało" - przekonywał. Jego zdaniem, choć zakaz jest zapisany w innych dokumentach, także w konstytucji, to w Polsce trzeba powiedzieć wyraźnie, że dotyczy on też małoletnich; w przeciwnym razie nie wszyscy będą sobie to uświadamiać.
O pozostawienie zapisu apelowała też przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka Mirosława Kątna. "Żaden sprawca, który zakatował na śmierć swoje dziecko, nie chciał go zabić. Każdy mówił, że chciał dyscyplinować. Tylko pozornie ta granica jest daleka. Dziecko musi być wychowywane w systemie nagród i kar, ale kara nie może być karą fizyczną, my dorośli też się tak nie karzemy" - przekonywała.
Psycholog Dorota Zawadzka zwróciła uwagę, że rodzice mają prawo karać i nagradzać dzieci, ale nie mogą w tym celu używać bicia. "To powinno być napisano wprost - dziecka nie wolno bić, tak jak nikomu nie wolno bić drugiej osoby" - mówiła.
Wiceminister pracy i polityki społecznej Jarosław Duda przypomniał, że ten zapis jest wspólnie wypracowanym kompromisem, który akceptuje rząd.
Ostatecznie komisja odrzuciła poprawkę PiS, przychylając się do zapisu, jaki zaproponowała podkomisja.
Komisja kontynuuje w czwartek prace nad projektem ustawy o zapobieganiu przemocy w rodzinie, które rozpoczęły się we wtorek.
Na poprzednim posiedzeniu posłowie wprowadzili do projektu poprawki, które m.in. złagodziły artykuł 12a. Jego zapisy najbardziej niepokoją przeciwników ustawy. Wprowadza on możliwość zabrania dziecka z domu przez pracownika socjalnego - przy udziale lekarza, ratownika medycznego, pielęgniarki lub policjanta - w sytuacjach, gdy zagrożone jest jego życie lub zdrowie, np. gdy jego opiekunowie są nietrzeźwi. Posłowie doprecyzowali ten zapis, podkreślając, że pracownik socjalny w szczególnych sytuacjach zobowiązany jest "zapewnić dziecku bezpieczeństwo" i powinien umieścić je u innej niezamieszkującej wspólnie osoby z rodziny, a jeśli to niemożliwe - w rodzinie zastępczej bądź placówce.(PAP)
akw/ abr/ jbr/
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.