Około 45 tys. antyrządowych demonstrantów wyległo w sobotę na ulice Bangkoku, zachęcając mieszkańców tajskiej stolicy do wsparcia ich starań o odsunięcie od władzy premiera Abhisita Vejjajivy.
Protestujący, przemieszczający się pieszo, w samochodach osobowych i furgonetkach lub na motorach, utworzyli 20-kilometrowy konwój, który spowodował duże utrudnienia w ruchu.
Zwolennicy byłego premiera Thaksina Shinawatry rozdają ulotki z hasłem "Kochamy mieszkańców Bangkoku", w których apelują o przyłączenie się do ich protestu. Chcą oni rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów.
Protesty w Bangkoku trwają od tygodnia. Zwolennicy obalonego w 2006 roku Thaksina twierdzą, że są marginalizowani przez popierających obecnego premiera wojskowych, wielkomiejskie elity i monarchistów. Większość manifestantów przybyła do Bangkoku z rolniczej północy, skąd pochodzi Thaksin, i północno-wschodnich terenów kraju. Były premier cieszy się popularnością wśród biedniejszych warstw społeczeństwa.
Thaksin Shinawatra kierował rządem Tajlandii w latach 2001-2006. Został usunięty z urzędu w 2006 roku w wyniku zamachu stanu przeprowadzonego przez wojskowych, zarzucających mu korupcję i nepotyzm. W 2008 roku został skazany zaocznie na dwa lata więzienia pod zarzutem "konfliktu interesów" i nadużycia władzy. Obecnie Thaksin przebywa na emigracji.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.