Armia Tajlandii - obawiając się nowych zamieszek - chce przedłużenia o siedem dni godziny policyjnej w Bangkoku i 23 innych regionach kraju - poinformował w poniedziałek rzecznik sił zbrojnych.
"Mamy informacje, że są grupy i ludzie, którzy wciąż pragną wywoływać chaos w licznych regionach" - powiedział na konferencji prasowej rzecznik wojskowy Sansern Kaewkamnerd.
Przedłużenie godziny policyjnej, która miałaby trwać od północy do godz. 4 rano czasu miejscowego, musi być formalnie zatwierdzone przez rząd na cotygodniowym posiedzeniu, które odbędzie się we wtorek.
Godzinę policyjną po raz pierwszy wprowadzono w niektórych regionach Tajlandii 19 maja po zamieszkach i podpaleniach, do których doszło, gdy wojsko rozbiło obóz antyrządowych demonstrantów w Bangkoku. Po informacji o szturmie na obóz demonstrantów w stolicy zamieszki wybuchły również w miastach Udon Thani i Khon Keon na północnym wschodzie Tajlandii.
Pierwotnie godzina policyjna trwała od godziny 23 do 4 rano. W sobotę władze Tajlandii przedłużyły godzinę policyjną do wtorku.
Prowincje, w których obowiązuje godzina policyjna, znajdują się na północy i północnym wschodzie kraju. Są to regiony wiejskie, z których pochodzi większość "czerwonych koszul" - zwolenników byłego premiera Thaksina Shinawatry, domagających się ustąpienia rządu i rozpisania nowych wyborów parlamentarnych.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.