Justyna Kowalczyk jest najlepszym przykładem, jak należy walczyć - do ostatniego centymetra - podkreślił prezydent Lech Kaczyński podczas gali w Centrum Olimpijskim w Warszawie, będącej podsumowaniem występu reprezentacji kraju w XXI igrzyskach Vancouver 2010.
Prezydent powiedział, że taka ambitna walka w drodze do celu, przydałaby się też Polakom w wielu dziedzinach. Natomiast Kowalczyk, która na narciarskich trasach w Whistler zdobyła trzy medale (złoty, srebrny, brązowy) zaznaczyła, że na jej sukces pracował sztab wspaniałych osób.
"To dzięki nim mogłam wygrać o pół stopy z Norweżką Steirą walkę o brązowy medal w biegu łączonym na 15 km, a o centymetry z jej rodaczką Bjoergen pojedynek o złoto na 30 km" - wspomniała.
Zawodniczka z Kasiny Wielkiej podziękowała głowie państwa za docenienie wysiłku wkładanego przez sportowców w każdy, a zwłaszcza olimpijski start, wręczając komplet monet wydanych przez Królewski Bank Kanady z okazji igrzysk w Vancouver.
Lech Kaczyński zapowiedział, że ten podarunek zgłosi do Rejestru Korzyści, aby mieć go w swoich prywatnych zbiorach. Wyraził też uznanie dla postawy biało-czerwonych w Kanadzie. Szczególnie zaakcentował ich ambitną walkę do końca każdych zawodów i fakt, że potwierdzeniem nieprzewidywalności sportu okazało się niespodziewane wywalczenie brązowego medalu przez drużynę panczenistek.
Prezydent przyznał wysokie odznaczenia państwowe. Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski Justynie Kowalczyk i Adamowi Małyszowi oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski: Katarzynie Bachledzie-Curuś, Natalii Czerwonce, Katarzynie Woźniak, Luizie Złotkowskiej, a także trenerom: Pawłowi Abratkiewiczowi, Ewie Białkowskiej, Hannu Lepistoe i Aleksandrowi Wierietielnemu (był nieobecny z powodu choroby).
Przed uroczystością w Centrum Olimpijskim im. Jana Pawła II prezydent - w towarzystwie swej małżonki Marii Kaczyńskiej - zjadł śniadanie w Pałacu Prezydenckim z medalistami i ich trenerami.
Prezes PKOl Piotr Nurowski przypomniał podczas gali, że w Vancouver polska reprezentacja odniosła niespotykany wcześniej sukces. Do kraju przywiozła sześć medali (1+3+2), powiększając zdobycz narodową z "białej" olimpiady do 14 krążków. Zwrócił także uwagę na dobrze układającą się przed igrzyskami współpracę PKOl z resortem sportu.
"Przeżyjmy to jeszcze raz" - krótkie filmy przypomniały zebranym występy polskich sportowców w Kanadzie. Luiza Złotkowska przyznała, że ilekroć ogląda "powtórki", zwłaszcza z drużynowego wyścigu na torze łyżwiarskim, to łezka w oku się kręci.
Nastąpiła wreszcie długo oczekiwana chwila. Piotr Nurowski w towarzystwie przedstawicieli sponsorów wręczył wielkie czeki oznaczające nagrody pieniężne dla medalistów i ich szkoleniowców. Premie główne wyniosły - dla Kowalczyk pół miliona zł, dla Małysza - 300 tys. zł, dla każdej z czterech panczenistek (Bachleda-Curuś, Woźniak, Złotkowska i Czerwonka) po 75 tys. zł, zaś dla trenerów - Wierietielnego - 225 tys. zł, Lepistoe - 160 tys. zł i Białkowskiej - 50 tys. zł.
"To są symboliczne czeki. W piątek gotówka wpłynęła już na konta nagrodzonych osób" - poinformował prezes PKOl. Zaznaczył, że te pieniądze pochodzą od sponsorów ruchu olimpijskiego.
Ponadto prezes NBP Sławomir Skrzypek przekazał medalistom pamiątkowe monety wydane przez bank centralny z okazji tegorocznych igrzysk. Natomiast reprezentujący firmę Swatch Group (partner MKOl) Stanley Bark dołożył jeszcze po zegarku.
Do Małysza dotarł z Vancouver obraz pędzla matki popularnego kanadyjskiego piosenkarza Briana Adamsa. Elizabeth Adams przyleciała specjalnie na zawody do Whistler, by dopingować polskiego skoczka, który wyznał, że uwielbia słuchać nagrań jej syna.
Niejako "przy okazji", po wielu miesiącach, udało się wręczyć "zaległe" trofeum przyznane wcześniej Justynie Kowalczyk - Wielką Honorową Nagrodę Sportową PKOl za rok 2009.
Gala, prowadzona przez parę olimpijczyków sprzed lat - Magdalenę Grzywę i Pawła Zygmunta, była ostatnim akordem zimowych igrzysk w polskim wydaniu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.