Sprawdziły się nasze marcowe doniesienia o tym, że proaborcyjny i progejowski sędzia Sądu Najwyższego USA Anthony Kennedy odejdzie na emeryturę. Sam ogłosił, że stanie się to z końcem lipca. Jeśli prezydent Donald Trump nominuje na to miejsce obrońce życia i rodziny, może to oznaczać wielki konstytucyjny zwrot w USA.
Ewentualny antyaborcyjny przełom w Sądzie Najwyższym polegałby na tym, że zastąpienie Kennedy'ego sędzią pro life spowodowałoby, iż zwolennicy ochrony życia dzieci nienarodzonych zyskaliby przewagę głosów 5:4. Umożliwiłoby to obalenie sławetnego orzeczenia SN z 1973 r. (Roe vs. Wade), które zalegalizowało w USA aborcję niemal bez ograniczeń. W efekcie śmierć w majestacie prawa poniosło już co najmniej 48 milionów najmniejszych Amerykanów.
O tym, że blisko 82-letni Kennedy odejdzie na emeryturę, mówiło się już w marcu. Do mediów przeciekło nagranie, na którym wspomniał o tym republikański senator z Nevady Dean Heller. Dodał, że na krótkiej liście możliwych następców Kennedy'ego jest znany z poglądów pro life senator z Utah Mike Lee.
Teraz najważniejsze jest to, co zrobi prezydent Donald Trump. Czy rzeczywiście nominuje obrońcę życia i rodziny? Z pewnością będzie to sprawdzian, na ile szczere były jego zapewnienia, że jest politykiem pro life. Trump zapowiedział już, że wybierze kogoś z listy 25 kandydatów, przygotowanej jeszcze przed wyborami prezydenckimi.
Jak pisze BBC, "demokraci i liberalni aktywiści będą wyć, wściekać się i robić wszystko, co w ich mocy, aby spowolnić ten proces, ale czas moment odejścia Kennedy'ego sprawia, że to, co stanie się dalej, jest niemal nieuniknione. Prezydent z pewnością szybko dokona wyboru, a jeśli senatorowie republikańscy zewrą szeregi, będą mieli dość głosów do zatwierdzenia (prezydenckiego kandydata) przed listopadowymi wyborami uzupełniającymi do Kongresu".
Samo ustąpienie sędziego Sądu Najwyższego jest sensacją, choć nie tak wielką jak dawniej. Dziewięć dożywotnich stanowisk sędziowskich w tym sądzie to obiekt zawodowych marzeń wszystkich amerykańskich prawników. Dlatego zawistni ukuli powiedzenie, że sędziowie SN nie rezygnują nigdy, a umierają rzadko. To nie do końca prawda. Stosunkowo niedawno, w 2009 r. z własnej woli z SN odszedł sędzia David Souter. Wtedy jednak jeden liberał zastąpił drugiego (następcą Soutera decyzją Baracka Obamy została Sonia Sotomayor). Warto też zauważyć, że w podeszłym wieku jest jeszcze dwóch innych liberalnych sędziów Sądu Najwyższego USA - Ruth Bader Ginsburg (85 lat) i Stephen Breyer (prawie 80 lat).
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.