Czytając poświąteczne wydania polskich dzienników można wpaść w przygnębienie. Próżno szukać w nich radości ze Zmartwychwstania Pana Jezusa. Zarówno w relacjach z obchodów Wielkanocy w Polsce, jak i na świecie, z Watykanem na czele.
„Na uroczystych obchodach Wielkanocy długim cieniem położyły się głośne ostatnio przypadki pedofilii katolickich księży i oskarżenia wobec papieża, że nie zrobił dość, by im zapobiec” – pisze Gazeta Wyborcza tytułując tekst „Trudna Wielkanoc dla papieża i Kościoła”. I w pierwszym akapicie przytacza słowa anglikańskiego arcybiskupa Canterbury Rowana Williamsa, który na antenie BBC w Wielką Sobotę oświadczył, że Kościół katolicki w Irlandii stracił wszelką wiarygodność. Informacja o tym, że potem publicznie przepraszał za te słowa, w artykule się nie zmieściła.
O przeprosinach donosi natomiast „Rzeczpospolita”. „W Niedzielę Wielkanocną ojciec Cantalamessa w długim wywiadzie dla największego włoskiego dziennika „Corriere della Sera” przeprosił za kontrowersyjne słowa, zapewniając, że ani on, ani autor listu nie chcieli porównywać sytuacji atakowanego obecnie zewsząd Kościoła i papieża z tragedią Żydów w czasie Zagłady”. Chodzi o to, że „Oburzenie środowisk żydowskich wywołały słowa kaznodziei Domu Papieskiego, który porównał krytykę pod adresem papieża z powodu skandali pedofilskich w Kościele do prześladowań Żydów. Autor wielu cenionych książek, bardzo popularny we Włoszech kapucyn Raniero Cantalamessa, przemawiał w Wielki Piątek w obecności Benedykta XVI podczas liturgii Męki Pańskiej w bazylice św. Jana na Lateranie”.
Przygnębiająco działają również prasowe relacje na temat wielkanocnych kazań i homilii wygłaszanych przez polskich biskupów. „O ograniczaniu wiary, usuwaniu krzyży, wykrzywionym obrazie księdza mówili w Wielkanoc hierarchowie” – twierdzi „Rzeczpospolita”. „Polska staje się państwem partyjnym - mówił w Wielkanoc abp Józef Michalik. W najbardziej radosne święto w Kościele wielu hierarchów przekonywało, że wiara katolicka jest atakowana, a w Polsce i Europie źle się dzieje” – donosi w pierwszych zdaniach „Gazeta Wyborcza”. Gdyby opierać się tylko na medialnych przekazach, można by dojść do wniosku, że nasi biskupi w czasie Wielkanocy nie mówili o Zmartwychwstałym Jezusie, a jeśli już o Nim wspomnieli, to jedynie w ten sposób, jak przytacza GW: „Bp Kazimierz Ryczan na niedzielnej mszy w kieleckiej bazylice: - Żadna siła nie zniszczy Chrystusa Zmartwychwstałego. Nie może tego zrobić żaden system: ani totalitarny, ani demokratyczny, ani Unia Europejska”.
Co się stało z radosnym „Alleluja!” wielkanocnego poranka? Dlaczego próżno go szukać w medialnych relacjach z tegorocznych obchodów uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego?
Vittorio Messori twierdzi, że ojciec Cantalamessa co prawda źle wybrał słowa i okazję do ich wygłoszenia, ale padł też ofiarą brutalnych medialnych uproszczeń. George Weigel, uważa, że „na Zachodzie istnieją potężne siły, wykorzystujące błędy niektórych synów i córek Kościoła, by go zniszczyć”, dziennikarze nie są w stanie zrozumieć, że Kościół to nie korporacja, w której papież kontroluje każdą parafię, a adwokaci bez skrupułów próbują zaciągnąć Watykan do sądu.
Jacy są dziennikarze i jakie są media każdy widzi. To zwykli zjadacze chleba i trzeba wiele sił oraz dużo czasu i wysiłku, aby „w aniołów ich przerobić”. Nie od dziś wiadomo, jakie są mechanizmy działania środków przekazu, jakimi schematami myślowymi posługują się wydawcy i dziennikarze. Nie ma nic nowego ani niespodziewanego w tym, że jak pisze „Rzeczpospolita”, „Włoskie media, relacjonując przebieg niedzielnej mszy na placu św. Piotra, skupiały uwagę na bezprecedensowym wystąpieniu kardynała Sodano, mającym świadczyć o bardzo poważnym zagrożeniu dla autorytetu papieża”. Nic dziwnego, że w tej sytuacji „Orędzie wielkanocne papieża, w którym Benedykt XVI powiedział, że ludzkość potrzebuje duchowego i moralnego nawrócenia, a nie powierzchownych napraw, zeszło na drugi plan”.
Klaus Bachmann w opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej” niezwykle smutnym artykule pod tytułem „Papież Benedykt XVI: Skała, która się kruszy”, stwierdził m. in.: „Od samego początku nie należałem do wielbicieli Benedykta. Zbyt dużo pamiętałem z jego wypowiedzi i działalności jako strażnika wiary i biskupa w Niemczech. Ale obecna krytyka również wydaje mi się przesadzona: Różnica między nim i jego poprzednikiem sprowadza się głównie do czegoś, co nazwalibyśmy marketingiem i kreowaniem wizerunku, gdyby nie chodziło akurat o Kościół”. Nie zawahał się nawet przed bardzo ostrą oceną: „Rzadko kiedy w ostatnich stuleciach autorytet papieża został tak nadszarpnięty jak teraz. Rzadko któryś z papieży, tylko przez nieudolne kreowanie własnego wizerunku, tak dużo zrobił dla sekularyzacji Europy”.
Nie zgadzam się z tą opinią. To nie papież powinien się zajmować kreowaniem swojego wizerunku. I nie poszczególni biskupi. Od tego są fachowcy. Od tego są też dziennikarze. Warto im o tym czasem przypomnieć i trochę pomóc wyrwać się ze schematu.
Niedawno dziennikarz wielkiej komercyjnej stacji zawiadomił mnie na Facebooku, że 69 procent jego redakcyjnych kolegów to byli lektorzy, którzy czytali w czasie Mszy św. fragmenty Pisma św. A więc katolicy i to nie stający w przedsionku, ale zaangażowani. To także oni powinni kształtować wizerunek Kościoła i zatroszczyć się, żeby w relacjach ze świąt wielkanocnych nie zabrakło Zmartwychwstałego Jezusa. Po prostu żeby święta zeszły na drugi plan.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.