Nie będzie kolejnego wywiadu z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim dla „Gościa”. Piszę te słowa nie wierząc, że są one prawdziwe.
Czekałem wraz z ks. Markiem Gancarczykiem na obiecany wywiad z prezydentem Lechem Kaczyńskim, który odwlekał się z powodu choroby jego matki i zwłoki w inauguracji kampanii prezydenckiej. Ostatni raz rozmawiałem o tej sprawie tydzień temu z szefem Kancelarii Prezydenta ministrem Władysławem Stasiakiem. Prosił jeszcze o chwilę cierpliwości i czekał na moje uwagi i wrażenia z uroczystości katyńskich z udziałem premiera Tuska. Minister był zajęty i do naszej rozmowy już nie doszło. Nie będzie także kolejnego wywiadu z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim dla „Gościa”. Piszę te słowa nie wierząc, że są one prawdziwe.
Trzy dni temu lądowałem na wojskowym lotnisku pod Smoleńskiem i do głowy mi nie przyszło, że ten obskurny, pokryty nierównym betonem pas ziemi może stać się miejscem apokaliptycznej katastrofy, która pochłonie Pana Prezydenta, jego małżonkę oraz wiele najważniejszych osób w państwie. Mając przed oczami rozrzucone szczątki prezydenckiego samolotu trudno pisać obiektywny komentarz do tej tragicznie przerwanej prezydentury. Wypada po prostu napisać, że prezydent Lech Kaczyński dobrze służył Polsce i ma zapewnione miejsce nie tylko w naszej historii, ale i narodowej legendzie. Jego aktywność na arenie międzynarodowej sprawiła, że Polska stała się ważnym międzynarodowym partnerem w Unii Europejskiej oraz w polityce wschodniej. Jak żaden z polityków III RP, dbał o ocalenie narodowego dziedzictwa historycznego. Dziełem jego życia było Muzeum Powstania Warszawskiego, które stało się faktem społecznym ważnym nie tylko dla stolicy, ale i całego kraju. Starał się przypominać zapomnianych bohaterów walki z komunizmem, ale potrafił także nagradzać wysokimi odznaczeniami państwowymi ludzi z którymi się nie zgadzał, ale szanował ich zasługi z przeszłości. Polskość przeżywał jako dar, a zarazem obowiązek, dlatego nieraz ostro reagował na przejawy prywaty w polityce. Był rzecznikiem aktywnej obecności Kościoła w życiu publicznym, ale jednocześnie niechętnie odnosił się do prób nadmiernej klerykalizacji życia publicznego. Bardzo czekał na beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszki, którego poznał osobiście, zanim stał się znanym na cały kraj kapelanem „Solidarności”. Potrafił jasno i wyraźnie stanąć w obronie wartości chrześcijańskich, nawet jeśli nie podobało się to wielu ludziom w Polsce, bądź Brukseli. Nie szukał taniej popularności. Gdy był przekonany o swoich racjach trwał przy nich nie oglądając się, czy przyniesie mu to poparcie. W mediach nie wypadał najlepiej, co wynikało być może z tego, że starał się być sobą. Dlatego dość niechętnie przyjmował zabiegi doradców, próbujących go ukształtować na potrzeby mediów, zwłaszcza elektronicznych. Przy tym wszystkim był człowiekiem wyjątkowo uczciwym, który na polityce nie dorobił się majątku.
Prywatnie był czarującym, bardzo interesującym rozmówcą, potrafiącym uważnie słuchać, ale także twardo bronić własnego stanowiska. Takim go zapamiętałem z kilku dłuższych rozmów i spotkań. Miałem także okazję gościć w domu państwa Kaczyńskich w Sopocie, kiedy był ministrem sprawiedliwości w rządzie premiera Jerzego Buzka i pamiętam długo rozmowę na temat IPN, jego zadań, a także wydarzeń z najnowszej historii, której był nie tylko świadkiem, ale i ważnym uczestnikiem. Także ciepło i życzliwość jego żony, pani Marii, która potrafiła wiele z tych cech wnieść później do Pałacu Prezydenckiego. Trudno mi uwierzyć, że nigdy więcej ich już nie spotkam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.