Usterki techniczne samolotu, zachowanie załogi, zła organizacja i zabezpieczenie lotu oraz "zachowania osób trzecich" (np. zamach terrorystyczny, sugestie i oczekiwania od załogi określonego postępowania) - to wersje przyczyn tragedii w Smoleńsku badane przez prokuraturę.
W czwartek Prokuratura Generalna i Naczelna Prokuratura Wojskowa we wspólnym komunikacie po raz pierwszy ujawniły, jakie "wstępne wersje" przyczyn katastrofy z 10 kwietnia bada Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
W ramach jej śledztwa trwają przesłuchania świadków - dotychczas przesłuchano ponad 70, gromadzenie i analiza dokumentów celem weryfikacji wszystkich założonych wersji. Prokuratura zwróciła się m.in. do służb specjalnych: ABW, SKW, AW, SWW o udzielenie wszystkich posiadanych informacji mogących mieć znaczenie dla wyjaśnienia przyczyn i przebiegu katastrofy.
Wersja pierwsza katastrofy to usterki techniczne samolotu, wśród nich: wady konstrukcyjne TU-154M, defekty sprzętu wskutek złej obsługi przez personel naziemny i defekty urządzeń w czasie lotu.
Według komunikatu, przyjąć bądź odrzucić tę wersję będzie można jednoznacznie najwcześniej po zakończeniu prac Polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, której przekazano całość dokumentacji technicznej TU-154M, zabezpieczonej w kraju. Nie można jednak wykluczyć, że będzie to możliwe dopiero po uzyskaniu specjalistycznej, kompleksowej opinii biegłych - podano.
Zdaniem śledczych, dotychczas przeprowadzone w Polsce dowody pozwalają na wstępne przyjęcie, iż samolot w chwili startu o godz. 7.27 czasu polskiego (opóźnionego w stosunku do planowanego na godzinę 7) był sprawny technicznie, a załoga nie zgłaszała żadnych problemów. Dopełniono też niezbędnych procedur w zakresie przygotowania samolotu; 6 kwietnia nastąpił wymagany oblot. Samolot w 2009 r. był poddany generalnemu remontowi w Rosji, skąd odebrano go 21 grudnia 2009 r.
"Na podstawie dotychczasowych ustaleń nie ma powodów do kwestionowania ani rzetelności tego remontu, czy też poprawności odbioru samolotu przez stronę polską" - stwierdzono.
Wersja druga to zachowanie (działanie lub zaniechanie) załogi, w tym: błąd w technice pilotowania, niezdyscyplinowanie załogi w powietrzu (naruszenie przez załogę regulaminowych zasad lotu), niedoszkolenie załogi. "W świetle zebranych dotychczas dowodów uznanie tej wersji za pewną albo jej odrzucenie jest zdecydowanie przedwczesne; trwają czynności procesowe wersję tę weryfikujące" - napisano. Według komunikatu, załoga miała uprawnienia do wykonania lotu, a jej członkowie przeszli niezbędnie szkolenia. Z dokumentów wynika, że obaj piloci "znali w wystarczającym stopniu język rosyjski".
Do przyjęcia bądź odrzucenia tej wersji, jak również założenia o nieprawidłowości działania rosyjskiego personelu naziemnego, kluczowe jest co najmniej otrzymanie od Federacji Rosyjskiej materiałów, o które prokuratura zwróciła się 10, 16 i 20 kwietnia. Co do obsługi lotniska w Smoleńsku, niezbędna będzie analiza aktów prawnych dotyczących zasad obsługi i kontroli lotów, a także zakresu obowiązków poszczególnych osób. "Nie mają tu znaczenia międzynarodowe zasady lotnictwa cywilnego z powodu wojskowego charakteru lotniska w Smoleńsku" - dodano.
Trzecia wersja to "zła organizacja i zabezpieczenie lotu, w tym: nieprawidłowości polskiego personelu naziemnego i nieprawidłowości rosyjskiego personelu naziemnego". Co do tej wersji trwają intensywne czynności śledcze. "Z uwagi na przyjętą taktykę procesową (zaplanowane już czynności procesowe) w chwili obecnej nie można udzielić żadnej informacji o wynikach dotychczas przeprowadzonych w tej materii dowodów" - głosi komunikat.
Wersja czwarta obejmuje "zachowanie osób trzecich (np. zamach terrorystyczny, sugestie i oczekiwania od załogi określonego postępowania)". Prokuratura podkreśla, że "żaden z uzyskanych dotychczas dowodów tej wersji nie potwierdza". "Niemniej jednak odrzucenie tej wersji na obecnym etapie śledztwa byłoby przedwczesne. Może to nastąpić w sposób kategoryczny dopiero po przeprowadzeniu i ocenie całości materiału dowodowego" - podkreślono.
Podano także, że strona rosyjska wykonała dwie ekspertyzy przeprowadzone przez Centrum Ekspertyz Kryminalistycznych MSW Federacji Rosyjskiej w sprawie ustalenia użycia materiałów wybuchowych. Pierwszą ekspertyzę wykonano 12 kwietnia, wykorzystując próbki do badań pobrane z części samolotu znajdujących się na miejscu katastrofy. Z jej treści wynika, iż nie ujawniono obecności materiałów wybuchowych. Nadto przeprowadzono badania broni znalezionej na miejscu zdarzenia. "Opinie balistyczne wykluczyły oddanie strzałów z zabezpieczonych sztuk broni" - dodano.
W komunikacie poinformowano, że wstępne ustalenia wskazują, że kilkadziesiąt minut przed lądowaniem samolotu TU-154M na lotnisku w Smoleńsku dwukrotnie podejmował próbę lądowania rosyjski Ił-76. Po zatoczeniu kręgu nad lotniskiem samolot ten odleciał, odstępując od lądowania. "Wspomniana różnica czasowa wyklucza hipotezę o jakimkolwiek związku incydentu z katastrofą. Zatem pojawiające się spekulacje o wywołanych przez ten samolot turbulencjach, które miałyby zakłócić lot samolotu TU-154M są bezpodstawne" - podkreśla komunikat.
Ze śledztwa wynika też, że załoga polskiego samolotu JAK-40, który wylądował wcześniej, ostrzegała droga radiową załogę TU-154M o pogarszających się warunkach pogodowych.
Komunikat podkreśla, że ustalenie czasu katastrofy nastąpi w oparciu o dane ze wszystkich urządzeń i źródeł, które mogły zarejestrować ten fakt (tzw. czarne skrzynki, urządzenia ATM QAR, czyli tzw. trzecia czarna skrzynka, dane dokumentujące przerwę w dostawie energii elektrycznej z elektrowni w Smoleńsku, dokumentów ruchu lotniczego, zeznania świadków, itd.)
Dotychczas w polskim śledztwie przesłuchano ponad 70 świadków (kilku istotnych dwukrotnie), w tym m.in.: z naziemnej obsługi technicznej, pracowników Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, żołnierzy z 36. Pułku Specjalnego Lotnictwa Transportowego w Warszawie, różnych służb dyżurnych (Centrum Operacji Powietrznych, Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP), Biura Ochrony Rządu i innych.
Komendzie Głównej Żandarmerii Wojskowej oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego powierzono zabezpieczenie materiału porównawczego do badań DNA oraz innej dokumentacji niezbędnej do identyfikacji ofiar. ABW powierzono zabezpieczenie procesowe filmu znanego z internetu ("film amatorski wykonany 10.04. tuż po katastrofie przed przybyciem ratowników") oraz "procesową weryfikację wiarygodności napływających do prokuratury wojskowej informacji o przyczynach katastrofy (zamach terrorystyczny, użycie niekonwencjonalnych środków walki itp.)".
Komendzie Głównej ŻW zlecono procesowe zabezpieczenie przedmiotów osobistych, dokumentów oraz innych rzeczy ofiar katastrofy. ABW powierzono procesowe zabezpieczenie 122 telefonów komórkowych, aparatów fotograficznych i laptopów należących do ofiar - celem odtworzenia treści zapisów ewentualnych rozmów, zdjęć, sms-ów, obejmujących czas krytycznego lotu. Konieczne też będą badania o możliwym wpływie tych przedmiotów na prace urządzeń technicznych samolotu - dodano. "Jeśli chodzi o osobisty telefon komórkowy używany przez Prezydenta RP, został on zabezpieczony i będzie on przedmiotem stosownych badań" - podano.
ABW powierzono też procesowe opracowanie dostępnych w internecie fotografii przedstawiających działania funkcjonariuszy służb mundurowych na lotnisku w Smoleńsku (chodzi o wymianę żarówek). Zasięgnięto opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej UM w Warszawie, Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych w Warszawie (chodzi o badanie zabezpieczonego paliwa lotniczego, które spełniało wymagane normy i parametry).
Prokuratura powoła też biegłego klimatologa, by zbadał warunki pogodowe panujące zwykle w rejonie katastrofy na początku kwietnia. "Ten obszar ma bowiem swoje specyficzne cechy z uwagi na występujące bagna i nierówności terenu" - napisano w komunikacie.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.