Ponad cztery godziny trwało w środę spotkanie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z prokuratorami. Rodziny pytały m.in. o szczegóły współpracy prokuratorów z Polski i Rosji. Jak ustalono, za 2-3 miesiące zostanie zorganizowane kolejne spotkanie.
"Z uwagi na wielość i złożoność pytań, i fakt, że przedstawiciele prokuratury nie są w stanie odpowiedzieć na wszystkie naraz, padł pomysł ze strony jednego z pełnomocników, by zebrać pytania i w toku kolejnego spotkania uzyskać na nie odpowiedzi" - powiedziała dziennikarzom po spotkaniu córka Jolanty Szymanek-Deresz, Katarzyna.
W spotkaniu wziął udział m. in. prezes PiS Jarosław Kaczyński. Mecenas części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej Rafał Rogalski poinformował dziennikarzy, że Kaczyński opuścił spotkanie jeszcze przed jego zakończeniem.
Rogalski powiedział też, że Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski nie odpowiedział na większość pytań zadanych przez Jarosława Kaczyńskiego. Sam prezes PiS nie rozmawiał z dziennikarzami po wyjściu ze spotkania, podobnie jak wielu innych członków rodzin ofiar katastrofy.
Według Rogalskiego prezes PiS nie doczekał się odpowiedzi m.in. na pytanie o działania podjęte przez Prokuraturę Wojskową w związku z przekazywaniem materiałów i ewentualnym przyśpieszeniu procedury ich przekazywania. Inne pytanie - relacjonował mecenas - dotyczyło wizyty polskich prokuratorów w Moskwie i jej efektów. Kaczyński miał też pytać, czy przy przegrywaniu materiałów z czarnych skrzynek sprawdzono kopie nagrania.
Rogalski pytany o aktywność prezesa PiS podczas spotkania odpowiedział, że polegała ona na: "zadawaniu pytań z pewną podbudową". "Porażką" nazwał Rogalski dotychczasową współpracę prokuratury polskiej i rosyjskiej. Dodał, że rodziny ofiar będą miały łatwiejszy dostęp do akt sprawy dzięki zgodzie na wykonywanie fotokopii dokumentów.
Kaczyński wchodząc na spotkanie zapowiedział, że będzie pytał m.in. o zaangażowanie w śledztwo polskich prokuratorów, ich udział w różnych czynnościach, współpracę ze stroną rosyjską i rozważane w postępowaniu hipotezy. Były premier ocenił, że jego obowiązkiem - "jako osoby o najwyższej pozycji w życiu publicznym wśród obecnych" - jest zadanie tych pytań.
"Jest szereg spraw do wyjaśnienia, w szczególności w pierwszej części, kiedy w wystąpieniach i wywiadach różnych funkcjonariuszy państwowych były oczywiste sprzeczności. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, kiedy oni mówili prawdę" - powiedział prezes PiS.
"Będę pytał o udział polskich prokuratorów w śledztwie, co oni tam robili, czy w ogóle tam byli, czy uczestniczyli w różnych czynnościach, dlaczego - jeśli nie uczestniczyli, to mówiono, że jest świetna współpraca. Ile w istocie uzyskaliśmy od strony rosyjskiej, wedle mojej wiedzy bardzo niewiele. Dlaczego jedni mówili, że coś można zrobić bardzo szybko, a potem, że potrwa to bardzo długo, np. jeśli chodzi o odczytanie czarnych skrzynek" - dodał.
Mówił, że "oczekuje jawności i powiedzenia jak jest naprawdę, jaka jest współpraca z Rosją, niezależnie od tego czy to dobrze będzie wpływało na nasze stosunki czy nie, bo to kwestia polskiego honoru, suwerenności i statusu".
"Niewyjaśnianie takiej sprawy jest czymś zupełnie niebywałym. Niebywałe jest też to, że nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności za to, co się wydarzyło. W przeciętnym demokratycznym kraju po czymś takim rządu już by nie było, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości, zostałby zniesiony z powierzchni ziemi, a jego członkowie nie mieliby czego szukać w polityce" - dodał.
"W Polsce rząd kwitnie, inny człowiek, który ma na sumieniu dziwne wypowiedzi, jest prezydentem. Wszystko razem wskazuje sytuację, że w Polsce nie można mówić o demokracji, jest tylko jakaś przezroczysta fasada. Ale to nie jest dobra okazja, by o tym mówić" - ocenił.
Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, opuszczając spotkanie powiedział, że była na nim mowa m.in. o hipotezach badanych przez prokuraturę. "Najbardziej interesująca jest ta czwarta - teoria o ewentualnym zamachu. Pan prokurator stwierdził, że nie znaleziono najmniejszych dowodów potwierdzających tę teorię, co nie znaczy, że została ona wykluczona" - powiedział. "Nie należy sądzić, żeby wyjaśnienie sprawy nastąpiło szybko. Nie jest to kwestia miesięcy, lecz znacznie dłuższego czasu" - dodał Deresz.
Deresz mówił, że jest nastawiony "na dłuższe i cierpliwe czekanie" na wyniki śledztwa ws. katastrofy. Jego zdaniem, może się ono toczyć powoli, ale ważne jest, by było prowadzone w sposób dokładny. Wyraził nadzieję, że spotkania takie jak środowe będą miały miejsce co tydzień, dziesięć dni. "Chciałbym, aby prokuratura informowała nas, jakie są osiągnięcia, ale i jakie przeszkody" - mówił.
Reprezentujący bliskich innych ofiar katastrofy mec. Piotr Schramm mówił, że na spotkaniu poinformowano m.in., że prokuratura nie wyklucza żadnej z wersji zdarzenia z 10 kwietnia. "Mimo tego, że ze strony rosyjskiej dostajemy sygnały, które mówią o tym, że tam dowody są już zasadniczo zebrane, strona polska bardzo rzetelnie wszystkie hipotezy trzyma jako hipotezy czynne i badane" - powiedział. Ocenił, że jeśli strona rosyjska będzie wykonywać swoje zobowiązania, np. wnioski o pomoc prawną, to "pozwoli to ruszyć prokuraturze polskiej i znacznie sprawniej prowadzić postępowanie".
Z kolei pełnomocnik jednej z rodzin mec. Aleksander Pociej po rozmowie z prokuratorami powiedział dziennikarzom, że "jeszcze nigdy nie spotkał się z tak dokładną, poszerzoną informacją, z taką gotowością współpracy z bliskimi ofiar tej tragedii". "Bardzo często bywa tak, że poszkodowani nie są dopuszczani do śledztwa, natomiast tutaj - przynajmniej w zakresie, w którym była dokonana prezentacja - było to bardzo otwarte spotkanie i duża doza chęci współpracy prokuratury z rodzinami" - dodał.
"Spodziewam się, że otrzymamy informacje, których nie mamy do tej pory, że dowiemy się, jakie są zamierzenia polskiej prokuratury, zapytamy też prokuratorów, co możemy dla nich zrobić" - mówiła przed rozpoczęciem spotkania córka posła PiS Zbigniewa Wassermanna, Małgorzata. Podkreślała, że rodziny chcą być sojusznikiem prokuratury w wyjaśnianiu sprawy.
Jej zdaniem, problemem jest to, że nie są realizowane polskie wnioski do Rosjan o pomoc prawną. Zdaniem Wassermann, rząd powinien być może interweniować w tej sprawie.
Mec. Stefan Hambura, reprezentujący bliskich m.in. Anny Walentynowicz, potwierdził w rozmowie z mediami, że złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez premiera Donalda Tuska i wykonującego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego. Adwokat ma zastrzeżenia do "rezygnacji ze wspólnego polsko-rosyjskiego śledztwa w sprawie przyczyn smoleńskiej katastrofy".
Jak mówił, prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapewniał, że śledztwo będą prowadzili wspólnie prokuratorzy polscy i rosyjscy. "Poruszamy się w sferze polityki międzynarodowej, jest wiele możliwości. Jest tylko potrzebna wola polityczna" - uważa mecenas.
Art. 129 Kodeksu karnego, na który powołuje się Hambura, stanowi: "Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.