Złą wiadomość dla osób, które mają kredyty w walutach lub zaplanowały wakacje za granicą, przynosi "Metro". Jak przewidują cytowani przez gazetę analitycy, w sezonie urlopowym za euro trzeba będzie zapłacić ponad cztery złote.
Tak tragicznego tygodnia nasza rodzima waluta jeszcze w tym roku nie miała. O ile w poniedziałek za dolara płacono na rynku międzybankowym ok. 2,9 zł, o tyle w piątek było to już prawie 10 proc. więcej - 3,22 zł. Po raz ostatni dolar był tak drogi podczas ubiegłorocznych wakacji. Mniej - bo o prawie 6 proc. - wzrosła cena euro (z 3,9 zł w poniedziałek do 4,12 zł w piątek). Za to frank szwajcarski kosztuje już ponad 2,9 zł.
Analitycy są zgodni, że do osłabienia złotego przyczyniła się wyprzedaż europejskiej waluty (jeszcze w grudniu euro kosztowało ok. 1,5 dolara, a w piątek rano już 1,25 dol. - najtaniej od ponad roku). Dodatkowo euro słabnie z powodu pogłębiających się problemów gospodarczych Grecji i groźby rozprzestrzenienia się kryzysu na Hiszpanię i Portugalię.
Dla posiadaczy kredytów w walutach obcych oznacza to dużo większe wydatki, np. rata 30-letniego kredytu na 300 tys. zł we frankach, zaciągniętego w połowie 2007 roku, jeszcze w kwietniu wynosiła 1360 zł, a dziś już 100 zł więcej. Rosnący kurs euro sprawia także, że biura podróży, np. Itaka, już się zastanawiają nad podniesieniem cen i wprowadzeniem dopłat do wyjazdów wakacyjnych.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.