Film dokumentalny "Honor generała" o gen. Stanisławie Sosabowskim został we wtorek pokazany z polsko-holenderskiej inicjatywy w Parlamencie Europejskim. Film wyjaśnia, jak doszło do tego, że obecnie polski dowódca bardziej znany jest w Holandii niż w Polsce.
Dokument w reżyserii Joanna Pieciukiewicz opowiada o wysiłkach zwykłych Holendrów, by po ponad 60 latach od bitwy pod Arnhem przywrócić pamięć o walczącej tam w szeregach aliantów 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej pod dowództwem generała Sosabowskiego.
W wyniku wieloletnich starań mieszkańców wyzwolonego przez Polaków Driel niedaleko Arnhem, holenderskich mediów oraz Polonii, królowa Beatrycze w 2006 roku nadała najwyższe odznaczenia wojskowe Holandii: Order Wojskowy Króla Wilhelma - 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej, a generałowi Sosabowskiemu - Medal Brązowego Lwa.
Pasjonat historii 1. Brygady i jeden z bohaterów filmu Eric van Tilburg uważa Sosabowskiego za postać tragiczną. "Będąc jednym z najwybitniejszych generałów II wojny światowej, zmarł jako magazynier" - powiedział przed projekcją w PE. Podkreślił rolę holenderskiej telewizji, która w 2004 roku pokazała film o polskim dowódcy. "Jego historia stała się znana opinii publicznej, która natychmiast zaczęła zadawać pytania rządowi: dlaczego ci Polacy nigdy nie dostali odznaczeń?" - opowiadał.
"Holendrzy doszli do prawdy. Myśmy mogli wiedzieć wcześniej. Mamy może wielu takich bohaterów, ale ten jest szczególny, ponieważ był opluwany przez dziesięciolecia. O takich bohaterach szczególnie trzeba pamiętać" - powiedział przewodniczący PE Jerzy Buzek, zaproszony na pokaz przez organizatorów: szefów polskiej i holenderskiej delegacji we frakcji chadeckiej, Jacka Saryusz-Wolskiego i Wima Van De Campa.
"Kiedy odkryłam zaskakujący holenderski wątek tej historii, zrobił on na mnie kolosalne wrażenie" - wspominała w PE Joanna Pieciukiewicz. Jej zdaniem, pamięć o Sosabowskim jest przywracana także w Polsce: na ulicy Sosabowskiego w jej rodzimym Szczecinie 8 maja, w dniu urodzin generała reżyserka widziała znicze i kwiaty.
Żołnierze gen. Sosabowskiego wylądowali pod Arnhem w miasteczku Driel 21 września 1944 roku, w piątym dniu desantu w ramach wielkiej alianckiej operacji Market Garden. Operacja w zamyśle jej projektodawcy, brytyjskiego marszałka Bernarda Montgomery'ego, zakładała przechwycenie przepraw przez Mozę i odnogi dolnego Renu i wtargnięcie aliantów do Zagłębia Ruhry, co miało znacznie przyspieszyć koniec wojny.
Zadaniem Polaków było wsparcie broniących się na drugim brzegu Renu Brytyjczyków z 1. Dywizji Powietrznodesantowej. Cała operacja zakończyła się fiaskiem; zrzucona pod Arnhem brytyjska dywizja nie zdołała opanować kluczowego mostu na Renie. W wyniku niemieckiego ostrzału straty po stronie aliantów były ogromne: z ponad 10 tys. brytyjskich spadochroniarzy ocalało jedynie 2800 - reszta zginęła lub dostała się do niewoli. Pozostali wycofali się w nocy z 25 na 26 września na lewy brzeg rzeki pod osłoną brygady polskiej.
O niepowodzenie operacji Montgomery obwinił Sosabowskiego, zarzucając mu arogancję, nieudolność i brak współpracy. Dokumenty historyczne wykazały jednak, że to nie Polacy ponosili winę za złe zaplanowanie operacji. Polską brygadę przerzucono w rejon walk dopiero 21 i 24 września - czyli zdecydowanie za późno.
Pamięć o wyzwoleniu Driel przez Polaków przetrwała w miasteczku, gdzie już rok po wojnie wzniesiono skromny pomnik z dedykacją po polsku: "Boże, pobłogosław Polsce". W latach 60. dzięki składkom samych mieszkańców odsłonięto stojący do dziś monument "Surge Polonia" ("Powstań Polsko"), przy którym co roku we wrześniu odbywają się rocznicowe uroczystości.
Jednak Polacy nie dostali odznaczeń od holenderskiego rządu, choć uhonorowano w ten sposób Brytyjczyków czy Amerykanów. Dopiero opowiedziane w filmie "Honor bohatera" starania Holendrów na początku XXI wieku zaowocowały przyznaniem najwyższych orderów wojskowych. Po ponad 60 latach nie tylko Holandia spłaciła dług wdzięczności wobec polskich żołnierzy: także brytyjscy weterani oddali hołd Sosabowskiemu, fundując na Placu Polskim w Driel jego pomnik i przyznając, że zarzut nieudolności w bitwie pod Arnhem był oszczerstwem.
Generał Sosabowski po bitwie stracił dowództwo swojej brygady i został zdegradowany przez Brytyjczyków do funkcji inspektora jednostek etapowych i wartowniczych. Bez prawa do wojskowej emerytury, pracował jako magazynier w fabryce; zmarł w biedzie w Londynie w 1967 roku. Jego prochy złożono na cmentarzu wojskowym na Powązkach. Bitwa pod Arnhem stała się tematem głośnego hollywoodzkiego filmu "O jeden most za daleko" z 1977 roku, gdzie w rolę polskiego dowódcy wcielił się Gene Hackman.
Film "Honor generała" został wyprodukowany dla TV Polonia; polska telewizja pokazywała go w późnych godzinach wieczornych.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.