Elżbieta II powierzyła we wtorek wieczorem misję utworzenia nowego rządu liderowi Partii Konserwatywnej Davidowi Cameronowi, którego partia zdobyła największą liczbę głosów w czwartkowych wyborach. Z Pałacu Buckingham Cameron udał się wprost na Downing Street.
Cameron stanie na czele pierwszego konserwatywnego rządu od czasów Johna Majora (1991-97). W wieku 43 lat jest najmłodszym premierem W. Brytanii od 1812 r.
Wypowiadając się na Downing Street, Cameron ogłosił, że jego celem jest utworzenie koalicji z Liberalnymi Demokratami, i mówił o zadaniach, w obliczu których staje nowy rząd. Wśród wartości, którymi będzie się kierował, wskazał na "wolność, sprawiedliwość i odpowiedzialność".
Zapowiedział, że będzie przekonywał społeczeństwo do trudnych decyzji. Liberalni Demokraci nie potwierdzili jeszcze, że wchodzą w koalicję z konserwatystami. Jest to temat obrad parlamentarnej frakcji tej partii i egzekutywy.
W pierwszej kolejności nowy premier zostanie zapoznany z sytuacją w zakresie bezpieczeństwa państwa, ponieważ odpowiada za niezależny potencjał nuklearnego odstraszania. W drugiej kolejności zajmie się formowaniem rządu.
Cameron jest posłem od 2001 r. i liderem partii od 2005 r. Jest 19. absolwentem ekskluzywnej szkoły Eton, który doszedł do funkcji premiera. Studiował w Oksfordzie politykę, filozofię i ekonomię. Jest potomkiem króla Wilhelma IV Hanowerskiego z nieprawego łoża.
Po studiach był specjalnym doradcą konserwatywnego ministra finansów Normana Lamonta, a także specjalnym doradcą szefa MSW Michaela Howarda. Przez siedem lat był dyrektorem medialnej firmy Carlton Communications.
Do swoich sukcesów Cameron zalicza nadanie Partii Konserwatywnej nowego oblicza - partii przyjaznej środowisku naturalnemu, gejom, otwartej na ludzi ze społecznych nizin - oraz utworzenie własnego klubu Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy w PE (wraz z europosłami PiS).
Według politycznego komentatora BBC Nicka Robinsona liberałom w toku negocjacji z konserwatystami udało się uzyskać ważne ustępstwo w postaci skłonienia konserwatystów do odłożenia na później lansowanych w toku kampanii wyborczej propozycji ws. podatku od dziedziczenia nieruchomości oraz ulg podatkowych dla małżeństw.
Zamiast tego konserwatyści mieli przystać na propozycje podatkowe liberałów przewidujące zwolnienie z podatków osób zarabiających mniej niż 10 tys. funtów szterlingów rocznie. Inicjatywa ta, mająca na celu dopomożenie najmniej zarabiającym, kosztować będzie fiskusa ok. 16 mld funtów.
W wystąpieniu na Downing Street Cameron mówił o potrzebie ochrony najuboższych.
Wcześniej konserwatyści i liberałowie sygnalizowali, że ich wspólnym priorytetem jest redukcja deficytu budżetowego, sięgającego ok. 161 mld funtów w obecnym roku obrachunkowym (ok. 12 proc. PKB).
W wyborach 6 maja konserwatyści zdobyli 306 mandatów, laburzyści 258, a Liberalni Demokraci 57. Mniejsze partie zdobyły łącznie 29. Do bezwzględnej większości potrzeba 326 mandatów. Koalicja konserwatystów z liberałami będzie miała 363 mandaty.
Zastrzeżenia wobec koalicji wyrażali konserwatywni politycy z prawego skrzydła torysów. Także wśród liberałów nie brak polityków, którzy nie są do niej przekonani.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.