Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, który w poniedziałek zaczyna wizytę w Kijowie, oznajmił dziennikarzom, że ma ukraińskie korzenie. Jak wyjaśnił, rodzina jego matki pochodzi z dawnej guberni biełgorodzkiej i niektórzy z jego przodków nosili nazwisko Kowal.
Agencja ITAR-TASS podała, że prezydent Rosji odpowiedział w ten sposób uczestniczce spotkania z mediami ukraińskimi, która zapytała go o krewnych po kądzieli pochodzących z dawnej guberni biełgorodzkiej. Dzisiejszy obwód Rosji o tej nazwie leży przy granicy z Ukrainą.
"Jest faktem, że moi krewni po linii matki faktycznie stamtąd pochodzą. Mój dziadek miał na nazwisko Kowalow, ale jak mówiła moja babka, pradziadek i jego przodkowie nie nazywali się Kowalow, lecz po prostu Kowal" - przyznał prezydent Rosji. Według niego dowodzi to ukraińskich korzeni, choć przyznał, że nie wie, na ile te więzi są głębokie.
Dodał, że jego babka "całe życie" mówiła w języku z "pewnymi elementami surżyka", czyli mieszanki ukraińskiego i rosyjskiego.
Miedwiediew wyznał też, że jak dotąd nie był jeszcze w obwodzie biełgorodzkim i dopiero chciałby tam pojechać i dowiedzieć się więcej o pochodzeniu swojej rodziny.
Wizyta prezydenta Rosji na Ukrainie potrwa dwa dni. Według wicepremiera Ukrainy Andrija Klujewa w jej trakcie w Kijowie podpisanych zostanie pięć dokumentów: o demarkacji wspólnej granicy, współpracy w rozwoju satelitarnego systemu nawigacyjnego GLONASS, o współpracy bankowej, turystycznej i kulturalno-oświatowej.
Ukraińska opozycja zarzuca prezydentowi kraju Wiktorowi Janukowyczowi, że idzie na zbyt daleko posunięte ustępstwa wobec Rosji. W zeszłym tygodniu ostrzegła, że Miedwiediew przywiezie do Kijowa również umowy energetyczne, m.in. w sprawie połączenia rosyjskiego giganta Gazpromu z ukraińską państwową spółką paliwową Naftohaz.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.