Fala kulminacyjna na Odrze dotarła na Opolszczyznę. Częściowo zalane są miejscowości Cisek i Bierawa, na przyjęcie wody szykuje się Koźle. Przepływ jest o ok. 1/3 mniejszy niż w 1997 roku - powiedział na konferencji prasowej wojewoda opolski Ryszard Wilczyński.
"Miejscowości w gminie Cisek stoją w wodzie. Określając obrazowo - po kolana w wodzie. Woda jest o ok. metr niższa niż w 1997, niemniej jest to obszar powodziowy, w którym brak jest możliwości normalnego dojazdu" - relacjonował wojewoda na specjalnej konferencji prasowej.
Na przyjęcie wody teraz przygotowuje się Kędzierzyn-Koźle, gdzie woda powinna dotrzeć ok. godz. 16. "Musimy być uważni, mamy tam ok. 20 cm rezerwy w wysokości wałów, więc sądzimy, że fala przejdzie spokojnie. Na wszelki wypadek jednak podjęto decyzję o ewakuacji dolnych kondygnacji szpitala w Koźlu" - zaznaczył Wilczyński.
Kolejnymi punktami, które wymagają szczególnej uwagi są okolice Krapkowic, gdzie może dojść do ewakuacji części miasta, a także opolska dzielnica Metalchem i podopolski Winów. "W tych miejscach wały powinny wytrzymać przepływ na poziomie 1,8-2 tys. metrów na sekundę, a właśnie wody na poziomie 2 tys. metrów spodziewamy się w Opolu. Przygotowujemy się do ewakuacji rodzin, które mieszkają na tzw. polderze winowskim" - zapowiedział wojewoda.
Wśród innych potencjalnych zagrożeń Wilczyński wymienił falę wezbraniową, jaka formuje się na Małej Panwi. Według prognoz będzie ona wyższa o ok. 70 cm w porównaniu z rokiem 1997. To może zagrozić oczyszczalni ścieków w Ozimku i hucie szkła w Jedlicach. "Decyzje o ewentualnym wygaszeniu pieców i zaprzestaniu działalności zostaną podjęte przez właściciela firmy" - wyjaśnił obecny na konferencji szef wojewódzkiego CZK, Manfred Rokujżo.
W ocenie służb kryzysowych dobrze sprawuje się kaskada zbiorników na Nysie Kłodzkiej. Zbiorniki Topola, Kozielno, jez. Otmuchowskie i Nyskie nadal mają ok. 40 proc. rezerwy, a na terenie Nysy nie ma zagrożenia powodzią.
Na konferencji prasowej Rokujżo zaapelował do mieszkańców zagrożonych terenów do słuchania i wykonywania zaleceń służ ratunkowych - szczególnie w kwestii potencjalnej ewakuacji. Poprosił też mieszkańców o niegromadzenie się w "miejscach widokowych" - na przykład na mostach i nad brzegami rzek. "Apeluję o ukrócenie gapiostwa, bo utrudnia to często nam pracę i jest niebezpieczne" - powiedział szef CZK.
Jak powiedziała PAP dyrektor biblioteki Uniwersytetu Opolskiego Wanda Matwiejczuk, pracownicy biblioteki i studenci w obawie przed powodzią wynoszą książki z piwnicznych kondygnacji. Znajduje się tam prawie 200 tys. woluminów.
"Obawiamy się wzrostu poziomu wód gruntowych, dmuchamy też na zimne w kwestii fali powodziowej" - zaznaczyła dyrektor. Biblioteka uniwersytecka poniosła olbrzymie straty podczas "powodzi tysiąclecia" w 1997 roku.
Matwiejczuk dodała, że podobną decyzję podjął też dyrektor położonej kilkadziesiąt metrów dalej Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Obie placówki położone są na opolskiej wyspie Pasieka, pomiędzy Odrą a kanałem Młynówka. Jak ustaliła PAP, w Bibliotece Publicznej opróżniane są te pomieszczenia, które zostały kompletnie zalane podczas powodzi w 1997 roku.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.