Zachód oddał nas w 1945 r. w Jałcie w sferę wpływów ZSRR i nie zrobiłby niczego poza propagandą, gdyby w latach 1980-1981 doszło w Polsce do interwencji wojsk Układu Warszawskiego - zeznał emerytowany gen. Józef U., świadek w procesie autorów stanu wojennego.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował proces, który trwa od września 2008 r. Odpowiadają w nim: b. I sekretarz PZPR, b. premier i b. szef MON 86-letni gen. Wojciech Jaruzelski, b. I sekretarz PZPR 82-letni Stanisław Kania, b. szef MSW 83-letni gen. Czesław Kiszczak oraz b. członkini Rady Państwa 79-letnia Eugenia Kempara. Tego dnia stawili się tylko Jaruzelski i Kania.
78-letni U., ówczesny dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego i członek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, zeznał, że "władze radzieckie brutalnie oddziaływały wtedy na władze polskie". Według niego, przygotowania do interwencji wojsk Układu Warszawskiego były "wręcz wyjątkowe". "Było zastraszanie tym, jak będzie przebiegała interwencja" - dodał. "Nie mogliśmy siedzieć i liczyć, że nic się nie stanie, albo kierować się zasadą: +Niech się dzieje, co chce+" - oświadczył gen. U.
"Wiedzieliśmy że w Jałcie USA i Wlk. Brytania oddały Polskę w sferę wpływów ZSRR i dość skrupulatnie tego przestrzegały" - powiedział świadek. Jego zdaniem, tak jak USA tylko propagandowo zareagowały na sowiecką interwencję na Węgrzech w 1956 r. oraz w Czechosłowacji w 1968 r., tak samo nie uczyniłyby wiele więcej wobec interwencji w Polsce w latach 1980-1981.
"Zgadzam się z gen. Jaruzelskim co do oceny stanu wojennego" - oświadczył inny świadek, ówczesny dowódca wojsk obrony powietrznej kraju i członek WRON, 84-letni emerytowany generał Longin Ł. "To był czas nieustannych ćwiczeń wojsk Układu Warszawskiego i nieustannych nacisków; pytano nas, dlaczego nic nie robimy, +skoro kapitaliści mogą dojść do władzy+" - powiedział świadek o okresie poprzedzającym 13 grudnia 1981 r. Dodał, że pod pozorem ćwiczeń stale wtedy powiększała się liczba żołnierzy radzieckich w Polsce, a zaangażowanie ZSRR w Afganistanie nie przeszkadzałoby interwencji w Polsce.
Gen. Ł. zeznał, że 13 grudnia uszczelniono granice powietrzne kraju. "Przed kim?" - spytał prok. IPN Piotr Piątek. "Przed każdym, kto by je chciał naruszyć" - padła odpowiedź świadka. Podkreślał on, że przez kilka dni po 13 grudnia nad Bałtykiem nie pojawiały się latające tam zazwyczaj samoloty rozpoznawcze NATO.
Według gen. Ł., rola WRON w stanie wojennym była "głównie propagandowa". Zdaniem gen. U., była ona "tylko jednym z wielu ciał doradczych MON".
Proces odroczono do 28 maja, kiedy mają zeznawać kolejni świadkowie oskarżenia. Sąd nie rozpatrzył jeszcze wniosków podsądnych o wezwanie ich świadków. Jaruzelski wniósł o powołanie ich 26, m.in. Stanisława Cioska i innych przedstawicieli władz. Kania uznał, że w gronie świadków brakuje ludzi "Solidarności", m.in. Lecha Wałęsy.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób. Po wyłączeniu spraw trzech oskarżonych i śmierci dwojga innych, w procesie zostało czworo podsądnych. Jaruzelski, Kania i Kiszczak są oskarżeni o kierowanie lub o udział "w związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (za kierowanie takim związkiem grozi do 10 lat więzienia; za udział - do 8 lat).
Odpierając zarzut jako absurdalny, Jaruzelski ironizował, że oznacza on, iż można być "i legalną władzą, i nielegalną organizacją". Kania, który szefem PZPR przestał być w październiku 1981 r., ma zarzut za to, że wiosną 1981 r. podpisał dokument pn. "Myśl przewodnia stanu wojennego". Uznaje on związek przestępczy za "twór wirtualny, stworzony przez IPN na polityczne zapotrzebowanie".
Drugi zarzut wobec Jaruzelskiego to podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień przez uchwalenie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. dekretów o stanie wojennym wbrew konstytucji PRL - bo w trakcie sesji Sejmu. Kempara odpowiada za takie przekroczenie uprawnień, za co grozi do 3 lat więzienia. W oddzielnym procesie sądzony za to jest inny członek Rady 92-letni Emil Kołodziej. Oskarżeni twierdzą, że działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby - replikuje IPN.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.