O świcie ruszamy w góry. Wchodzimy w dżunglę. Idziemy z wizytą do rodziny Humba. Humba to imię przywódcy stada, potężnego „srebrnego” samca.
AfrykaNowaka.pl Z Augustinem Muderhwa Goma – Ginsenyi (Rwanda)
Rano postanawiamy zwiedzić Gomę. Miasto zaskakuje nas dość pozytywnie. Wjeżdżamy w część miasta położoną nad brzegiem jeziora. Stara kolonialna dzielnica, teraz zajęta w większości przez UN oraz organizacje międzynarodowe. Ale jest też nowa zabudowa. W rozległe niegdyś ogrody, wciska się nowe domy.
Jadąc kolejnymi ulicami wyobrażamy sobie ogrom nieszczęść, których świadkiem było to miasto. W 1977 roku, podczas erupcji Nyiragongo, ginie 2.000 osób. Później, przez wiele lat, okolice Gomy są głównym teatrem działań wojennych, a samo miasto wiele razy przechodzi z rak do rąk. Jako główne przejście graniczne z Rwandą, przeżywa także wielki eksodus ludności rwandyjskiej w latach dziewięćdziesiątych. W krótkim czasie przez miasto przechodzi dwa miliony uciekinierów, rozlewając się po wschodnim Kongo, co stanie się wkrótce zarzewiem kolejnych konfliktów plemiennych w tym regionie.
Dopiero duży kontyngent żołnierzy UN, wysłany kilka lat temu przez Indie, Bangladesz i RPA, stabilizuje sytuację i pozwala na relatywnie normalne życie.
Po obiedzie pakujemy się i ruszamy na granicę. Mamy trochę problemów z wyrwaniem auta z obszaru celnego Kongo, ale pod huraganowym naporem argumentów, urzędnicy dają za wygraną. Na granicy poznajemy oficera Augustyna Muderhwa, dzięki jego pomocy i serdeczności, udaje nam się sprawnie przejść pozostałe formalności. Jest bardzo zainteresowany historią Kazika i naszą podróżą. Było nam bardzo miło, kiedy znaleźliśmy jego wpis na stronie wyprawy.
AfrykaNowaka.pl Ginsenyi (Rwanda) Wjeżdżamy do Rwandy. Jesteśmy mocno zdziwieni, bo po raz pierwszy auto i rowery zostają wypakowane do zera, a nasze bagaże wnikliwie sprawdzone. Dodatkowo za wyładowanie i załadowanie auta musimy zapłacić 10 dolarów. Kolejna niespodzianka – to trudności z uzyskaniem wizy. Po długich wyjaśnieniach dostajemy wizy tranzytowe, ważne tylko 3 dni, co kompletnie burzy plany i zmusza do przebukowania o kilka dni biletów powrotnych.
Po pierwszym niemiłym wrażeniu, każda kolejna godzina spędzona w Rwandzie, szybko potwierdza opinię, że to kraj nowoczesny i otwarty. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że tylko rwandyjscy Tutsi piastują dowódcze stanowiska w armii, policji, a także obsadzają kierownicze etaty w urzędach, bankach czy w hotelach. To także ludzie zdecydowanie bardziej majętni niż Hutu.
Pomimo wszystkich demokratycznych przemian, po tragedii roku 1994, powróciły relacje z czasów kolonialnych, kiedy to z poparciem Niemiec, a potem Belgii, Rwandą rządzili Tutsi. Nie widać jednak, aby było to przyczyną społecznego niezadowolenia. Być może tak jest lepiej i nikt już tego nie chce zmieniać, bo każda próba zmian, zawsze była okupiona setkami tysięcy ofiar.
Dotyczy to głównie młodych, którzy w końcu chcą żyć w pokoju. Wiele razy widzieliśmy, młodych, roześmianych Hutu i Tutsi, spędzających wspólnie czas.
Ginsenyi wita nas gładkim asfaltem, znakami drogowymi, luksusowymi hotelami, ale także więźniami, idącymi przez miasto w czerwonych i fioletowych kombinezonach. Zastanawiamy się czy to jeszcze echa tragicznych wydarzeń sprzed szesnastu lat. Chociaż kolejne amnestie znacznie zmniejszyły ilość więźniów, część z nich na pewno jeszcze odbywa kary. Dużym problemem było zespolenie dwóch społeczności. Kolejne rządy bardzo dużą uwagę przywiązywały do edukacji, a także do bezwzględnego tłumienia każdej próby siłowego rozliczania przeszłości.
Popołudniu nie możemy sobie odmówić odrobiny luksusu i jemy obiad w hotelu Kivu Lake Serena. Potem wypożyczamy katamaran i do zachodu słońca pływamy po jeziorze.
Kolejne dni to organizacja przekazania sprzętu, wizyta w Parku Akagera oraz pobyt w Kigali. Poza klimatycznym nocnym biwakiem na zupełnym odludziu, Park Akagera nie zaoferował niestety nic atrakcyjnego. Natomiast w Kigali pół dnia spędziliśmy na targu artystyczno-rzemieślniczym. Jest drogo, ale oferowane wyroby są naprawdę piękne.
Powoli żegnamy się z Rwandą, z Afryką. Dobrze jest przerwać długą podróż, by trochę odpocząć, by wrócić z wolną głową i wygłodniałymi zmysłami. Nabiera się pozytywnego dystansu, „układa” wspomnienia i emocje, robi miejsce na nowe przygody.
Do zobaczenia Afryko…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.