Nagły zwrot w sprawie, którą żyje nie tylko Francja.
Jak donosi portal francetvinfo.fr, w poniedziałek wieczorem sąd apelacyjny w Paryżu pozytywnie rozpatrzył wniosek rodziców Vincenta Lamberta i nakazał personelowi medycznemu szpitala uniwersyteckiego w Reims ponownie rozpocząć odżywianie i nawadnianie ciężko chorego Francuza. "Sąd nakazuje państwu francuskiemu podjąć wszelkie środki, o które wystąpił Międzynarodowy Komitet ds. Praw Osób Niepełnosprawnych w dniu 3 maja 2019 r. w sprawie utrzymania odżywiania i nawodnienia Vincenta Lamberta" - brzmi wydane w poniedziałek wieczorem orzeczenie paryskiego sądu. Wcześniej rodzice Lamberta szukali w tej sprawie pomocy m.in. w Europejskim Trybunale Praw Człowieka i u prezydenta Macrona - wszędzie bezskutecznie.
Wyrok sądu apelacyjnego nie oznacza, że Lambertowi nie grozi już eutanazja. To tylko tymczasowe wstrzymanie zagłodzenia pacjenta.
42-latek jest sparaliżowany od 2008 r., kiedy to uległ wypadkowi na motorze. Od tego czasu żyje w stanie minimalnej świadomości. Choć jego stan jest ciężki, to oddycha samodzielnie. Od 2013 r. trwa batalia o jego życie. Wtedy lekarze po raz pierwszy postanowili zaprzestać odżywiania i nawadniania Vincenta. Za takim rozwiązaniem jest jego żona, która uważa, że Lambert jest poddany uporczywej terapii. Przeciwko eutanazji występują jego rodzice. W sprawie wypowiedziała się m.in liczna, bo aż 77-osobowa grupa lekarzy, specjalistów w zakresie uszkodzeń mózgu, którzy stanowczo podkreślili, że procedury medyczne prowadzone wobec Lamberta to nie uporczywa terapia, gdyż pacjent oddycha bez pomocy respiratora. Nie znajduje się też w fazie terminalnej, nie jest w śpiączce, tylko w stanie minimalnej świadomości, zachował zdolność przełykania, reaguje na bodźce, rusza oczami, płacze, odczuwa ból.
Lambert został odłączony od pożywienia i nawadniania w poniedziałek rano. Wcześniej rodzicom mężczyzny uniemożliwiono przeniesienie go do placówki, która specjalizuje się w opiece nad chorymi w takim stanie.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.