Z Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach w czwartek wyszła jedna grupa ratowników, która poszukiwała grotołazów. Kolejna zmiana nie weszła na dół z uwagi na zaangażowanie w akcji ratowniczej po burzy w okolicach Giewontu – poinformował naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
"Kolejna zmiana, która była gotowa do zejścia do jaskini, został zaangażowana w działania ratownicze w rejonie Giewontu, gdzie piorun radził wielu turystów. Obecnie w jaskini działa nadal grupa, która weszła tam w godzinach przedpołudniowych" – powiedział naczelnik.
Ta grupa po samoczynnym obrywie skalnym, do którego doszło w godzinach porannych, zdołała odtworzyć uszkodzone liny poręczowe oraz łączność.
"Tam nadal trwa akcja, ale w ograniczonym składzie osobowym, jednak wystarczającym do zaplanowanych działań. Ratownicy są tam bezpieczni podjęli z nami łączność i spodziewamy się, że w ciągu najbliższych godzin będziemy mieli nowe informacje. Przygotowujemy się do dalszych działań, choć nie ukrywamy, że w akcji po burzy użyliśmy wszystkich ratowników, którzy byli do dyspozycji. Sytuacja była bardzo poważna bo trzeba było zabezpieczyć działanie w jaskini no i zająć się ratowaniem ludzi poszkodowanych przez czwartkową burzę" – wyjaśnił naczelnik TOPR.
Od soboty w Jaskini Wielkiej Śnieżnej trwa akcja poszukiwawcza dwóch grotołazów. Podczas eksploracji nieznanych dotąd korytarzy w tzw. Przemkowych Partiach zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza. Czwórka ich towarzyszy zdołała wyjść z jaskini i zawiadomiła ratowników TOPR.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.