Jan Krzysztof podsumowuje dzisiejsze tragiczne wydarzenia w Tatrach.
Jak mówi, w historii były podobne wypadki, ale dzisiejsza liczba osób poszkodowanych i liczba osób, które zginęły podczas czwartkowej burzy, jest przerażająca.
- Zginęły cztery osoby, w tym dwójka dzieci. Transportowanych osób rannych było ponad 40, ale kolejne zgłaszały się samodzielnie do szpitala. Wypadków rażenia piorunami było w dniu dzisiejszym w Tatrach bardzo dużo. Zarówno po stronie polskiej, jak i po stronie słowackiej. Wszystkie osoby, które potrzebowały pomocy, zostały przetransportowane do szpitali - opowiada J. Krzysztof.
Ratownicy przypuszczają, że uderzenie pioruna nastąpiło bezpośrednio w krzyż stojący na szczycie. Dlatego część osób była tam rażona bezpośrednio. - Dostawaliśmy informacje, że po uderzeniu pioruna ludzie spadali wręcz na stronę południową Giewontu. To rażenie poszło po łańcuchach ubezpieczających wejście na kopułę, uderzając wszystkich po kolei. Wyglądało to dramatycznie. Leżało tam kilkadziesiąt osób - wyjaśnia J. Krzysztof.
Rażenia nastąpiły - oprócz kopuły szczytowej Giewontu - także na Czerwonych Wierchach. Tam ranny został obywatel portugalski, który w stanie poważnym, ale stabilnym, trafił do szpitala.
Ratownicy sprawdzają jeszcze szlaki, czy nie został na nich ktoś ranny, potrzebujący pomocy. Z kolei ciała ofiar tragedii są transportowane w dół różnymi drogami. Śmigłowiec nie mógł już bowiem wykonać transportów do Zakopanego.
Do stolicy polskich Tatr przyjechał m.in. marszałek województwa małopolskiego Witold Kozłowski, który zadeklarował wsparcie finansowe dla służb ratowniczych biorących udział w akcji ratunkowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.