Na trzy lata więzienia za kradzież obrazu Claude'a Moneta "Plaża w Pourville" skazał w czwartek Sąd Okręgowy w Poznaniu Roberta Z. Ma on też zwrócić Muzeum Narodowemu w Poznaniu 28 tys. złotych, aby pokryć w części koszty renowacji obrazu.
"Kara bezwzględnego pozbawienia wolności ma być wyraźnym sygnałem dla społeczeństwa, że tego typu kradzieże nie popłacają" - powiedział, uzasadniając wyrok, sędzia Mariusz Sygrela z Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Według sądu, wina oskarżonego nie budziła wątpliwości. Sąd uznał, że skazany nie działał z niskich pobudek, gdyż nie chciał obrazu sprzedać. Na jego korzyść przemawiał też fakt współpracy z policją po zatrzymaniu i wskazanie miejsca przechowywania dzieła.
Sąd, zwracając się bezpośrednio do Roberta Z., powiedział, że wpisał się on w negatywną historię kradzieży dzieł sztuki.
"Zabranie dzieła sztuki właścicielowi, czy też muzeum, gdy w ten sposób - bez względu na motywy - pozbawia się możliwości obcowania z wielka sztuką tysięcy innych miłośników, jest karygodne" - dodał Sygrela.
Sąd w uzasadnieniu wyroku powiedział, że akt oskarżenia w tej sprawie jest także aktem oskarżenia w sprawie braku zabezpieczeń w Muzeum Narodowym w 2000 roku.
"Wypada mieć tylko nadzieję, że muzeum wyciągnęło odpowiednie wnioski i teraz obrazy z jego kolekcji są dobrze zabezpieczone" - powiedział sędzia.
Proces rozpoczął się w czwartek, oskarżony przyznał się do winy. Obrońca wniósł o przeprowadzenie procesu bez wysłuchania świadków i zaproponował dla swojego klienta wyrok dwóch lat więzienia. Prokurator zaproponował cztery lata bezwzględnego więzienia.
Oskarżony przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Wyraził skruchę za popełniony czyn.
"Żadne słowa nie są w stanie wyrazić, jak bardzo żałuję tego, co zrobiłem, jest mi ogromnie wstyd. To, co się stało 10 lat temu, nigdy nie powinno do tego dojść. Wtedy nie potrafiłem w inny sposób pokierować swoim życiem. Pokornie proszę wysoki sąd o szansę na uczciwe życie" - powiedział Robert Z.
W odczytanych przez sąd wyjaśnieniach Robert Z. powiedział, iż na "szalony pomysł" kradzieży wpadł w 1999 roku, kiedy odwiedził poznańskie muzeum. Wcześniej zainteresował się impresjonistami podczas pobytu w Paryżu, gdzie oglądał ich obrazy w muzeach. Wyjaśnił, iż dokonał kradzieży dla siebie, by "samemu cieszyć się obrazem", zaprzeczył, aby działał na czyjeś zlecenie.
Obraz ukrywał przez tyle lat, ponieważ wystraszył się ogromnym rozgłosem po kradzieży i konsekwencjami swego czynu.
Obraz wartości 7 milionów dolarów skradziono w 2000 roku, policja odnalazła go w styczniu 2010 roku.
We wrześniu 2000 roku Robert Z. legalnie szkicował kopię jednego z obrazów w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Kiedy miał ku temu okazję, systematycznie wycinał obraz Moneta z ramy, aż w końcu wyniósł go z budynku. Na miejsce skradzionego działa zawiesił kopię, która według biegłego nie miała żadnej wartości artystycznej.
Skradziony obraz trafił do domu rodziców oskarżonego, którzy nie wiedzieli nic o kradzieży. Obraz był przechowywany w szafie, a sposób jego przechowywania według biegłych nie wpłynął na jego stan.
Robert Z. wpadł po tym, gdy jego odciski palców trafiły do rejestru policyjnego w związku z innym przestępstwem.
Monet namalował "Plażę w Pourville" w 1882 roku. Jest to olej na płótnie o wymiarach 60 x 73 cm. Wchodzi - m.in. razem ze "Spacerem po klifie w Pourvill" oraz "Sieci rybackie w Pourville" - w skład cyklu obrazów z tej nadmorskiej miejscowości, malowanych przez Moneta w tym samym roku.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.