Papież Franciszek powiedział we wtorek dziennikarzom na pokładzie samolotu lecącego z Madagaskaru do Rzymu, że ksenofobia to "choroba". Podkreślił, że kto wznosi mury, zostaje sam. Mówił też, że przyjmuje krytykę pod swoim adresem, ale - jak dodał - lojalną.
Podczas konferencji prasowej w samolocie po zakończeniu podróży po Afryce papież oświadczył, że ksenofobia to choroba "taka jak odra".
"To choroba, która przychodzi, wchodzi do kraju, wchodzi na kontynent. I wznosi się mury. A mury pozostawiają samymi tych, którzy je budują. Zostawiają na zewnątrz wielu ludzi, ale ci, którzy zostają w środku, pozostaną sami, a koniec końcem będą pokonani przez potężne inwazje" - mówił.
"Ksenofobie często korzystają z tak zwanych populizmów politycznych. Powiedziałem kilka tygodni wcześniej, że niekiedy słyszę niektóre wystąpienia, które przypominają te Hitlera z 1934 roku. Widać, że ten refren jest w Europie, ale także w Afryce" - zaznaczył.
Papież mówił też o tym, że istnieje zjawisko trybalizmu, które prowadzi do tragedii "takich jak w Rwandzie".
Jak powiedział, nie obawia się schizmy w Kościele, ale modli się o to, aby jej nie było.
"Zawsze są działania schizmatyczne w Kościele. To jedno z działań, które Pan pozostawia zawsze wolności ludzkiej. Ja nie boję się schizm, modlę się o to, aby ich nie było, bo to kwestia zdrowia duchowego wielu ludzi; o to, aby był dialog, aby doszło do korekty, jeśli jest jakiś błąd, ale droga schizmy nie jest chrześcijanska" - mówił papież wysłannikom mediów towarzyszącym mu w podróży.
"Ja odpowiadam na krytykę, robię to, by pomóc" - zapewnił, odnosząc się do negatywnych opinii na temat jego osoby i pontyfikatu.
"Na przykład rzeczy społeczne, które mówię, to jest to samo, co mówił Jan Paweł II, te same, ja go powielam" - oświadczył papież i dodał, że niekiedy mówi się o nim, że jest "komunistą".
Stwierdził następnie: "Do doktryny zakradają się ideologie, a kiedy doktryna poślizgnie się na ideologii, istnieje możliwość schizmy".
"Krytyka zawsze pomaga; gdy ktoś jest krytykowany, powinien natychmiast dokonać samokrytyki i powiedzieć: to jest prawda, to nie jest prawda. Ja zawsze widzę korzyści płynące z krytyki. Niekiedy można się zezłościć, ale korzyści są" - ocenił, odnosząc się do pojawiających się negatywnych ocen na jego temat i sugestii domniemanego "spisku" przeciwko niemu w Kościele w USA, co jest tematem książki wydanej we Francji.
Franciszek zwrócił uwagę na to, że krytykowany jest nie tylko przez Amerykanów.
"Trochę wszędzie, także w Kurii Rzymskiej. Ci przynajmniej, którzy kierują krytykę, mają tę przewagę, że mówią to szczerze i to mi się podoba" - zapewnił.
"Nie lubię krytyki pod stołem - uśmiechają się, a potem wymierzają ci cios w plecy, to nie jest lojalne" - wyjaśnił.
Krytykę uznał za konstruktywną, bo ta prawdziwa - jego zdaniem - może prowadzić do dialogu.
"Tymczasem krytyka w postaci tabletek z arszenikiem to tak, jakby ukradkiem rzucić kamieniem. To niczemu nie służy, nie pomaga. Pomaga tylko małym zamkniętym grupkom, które nie chcą usłyszeć odpowiedzi" - mówił papież dziennikarzom.
Lojalna krytyka w jego ocenie jest przejawem miłości do Kościoła.
"Takie krytykowanie, gdy nie chce się usłyszeć odpowiedzi i prowadzić dialogu, oznacza, że nie kocha się Kościoła, ale podąża za jedną ideą: zmienić papieża, zmienić styl albo ogłosić schizmę" - dodał.
Franciszek zapewnił: "Zawsze lojalna krytyka jest mile widziana, przynajmniej przeze mnie".
Nawiązując do swej podróży po Afryce, stwierdził, że jest to "młody kontynent". Przypomniał, że w swym wystąpieniu w Strasburgu przed kilkoma laty porównał Europę do "babci".
Papież wyraził opinię, że powodem niżu demograficznego w Europie jest "przywiązanie do dobrobytu", a to często prowadzi do rezygnacji z posiadania dzieci, by "kupić willę, podróżować".
"To dobrobyt, który prowadzi do starości" - ostrzegł.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.