Europoseł PO Filip Kaczmarek przesłał w środę do sądu koleżeńskiego wniosek o wykluczenie Janusza Palikota z PO. Wniosek dotyczy m.in. wypowiedzi Palikota o potrzebie zbadania, czy prezydent Lech Kaczyński nie był pod wpływem alkoholu, gdy wchodził na pokład samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem.
"Ostatnie wypowiedzi Janusza Palikota są nieetyczne i hańbiące" - ocenił Kaczmarek w rozmowie z PAP. Według Kaczmarka, wypowiedzi Palikota szkodzą PO, a kary wymierzane mu dotychczas nie odniosły skutku. Pytany czy liczy na to, że Palikot naprawdę zostanie wyrzucony z PO, Kaczmarek odpowiedział: "nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka".
Kaczmarek skierował wniosek do lubelskiego sądu koleżeńskiego (Palikot jest szefem lubelskiej PO). Wniosek będzie rozpatrywany przez Krajowy Sąd Koleżeński. Palikot nie chciał komentować wniosku Kaczmarka, poinformował jedynie, że jest na urlopie.
Wniosek Kaczmarka poparł inny eurodeputowany PO Bogusław Sonik. Jego zdaniem, w stosunku do Palikota powinien zostać zastosowany art. 15 statutu PO, według którego "w uzasadnionych przypadkach, Zarząd Krajowy bezwzględną większością głosów, może podjąć w stosunku do członka Platformy - przeciwko któremu został skierowany wniosek o ukaranie do sądu koleżeńskiego - decyzję o tymczasowym zawieszeniu w prawach członka, do czasu wydania prawomocnego wyroku przez sąd koleżeński".
Przewodniczący Krajowego Sądu Koleżeńskiego Wiktor Tyburski powiedział PAP w środę, że kiedy dostanie wniosek, podejmie decyzję o terminie jego rozpatrzenia. Sąd zajmie się wnioskiem najwcześniej 10 dni od wysłania zainteresowanym stronom zawiadomienia o rozprawie. Oznacza to, że sąd na pewno nie zadecyduje o przyszłości Palikota w tym tygodniu. Tyburski podkreślił też, że - w związku z wakacjami - może mieć problem ze skompletowaniem trzyosobowego składu orzekającego, który rozpatrzy wniosek.
W poniedziałek na konferencji prasowej w Lublinie Palikot powiedział, że "trzeba wyraźnie przypomnieć, że najbardziej prawdopodobną hipotezą dotyczącą tragedii smoleńskiej jest hipoteza współwiny Lecha Kaczyńskiego za tę tragedię".
Zdaniem Palikota należy w tej sprawie szukać odpowiedzi na szereg pytań: Czy zostały pobrane próbki krwi z ciała Lecha Kaczyńskiego? Czy w dniu katastrofy prezydent znajdował się pod wpływem alkoholu? Dlaczego Lech Kaczyński spóźnił się o 25 minut na samolot? O czym rozmawiali z Jarosławem Kaczyńskim przed katastrofą? Dlaczego Jarosław Kaczyński w Smoleńsku nie zidentyfikował ciała Marii Kaczyńskiej? Czy nie było presji na pilota, by lądować w złych warunkach atmosferycznych?
To właśnie wypowiedź Palikota o tym, że należy sprawdzić, czy Lech Kaczyński w dniu katastrofy nie był pod wpływem alkoholu najbardziej zbulwersowała Kaczmarka.
Również w poniedziałek w rozmowie z TVN24 Palikot powiedział, że "to głupota, bezmyślność, brak procedur, pycha i ego Lecha Kaczyńskiego i jego obozu politycznego doprowadziły do tego, że wielu uczciwych ludzi zginęło w tej tragedii". "Nie możemy się zgodzić na ten cyrk, gdzie człowieka winnego po prostu śmierci wielu ludzi robi się bohaterem i męczennikiem jakiegoś obozu politycznego" - mówił Palikot. Podkreślił też, że Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za katastrofę. "Bez wątpienia Lech Kaczyński ma krew na rękach, tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku" - mówił szef lubelskiej PO.
Szef klubu PO Grzegorz Schetyna pytany, czy dobrze się czuje z Palikotem w jednej partii, odpowiedział: "Nie". Dopytywany, czy Palikot straci stanowisko wiceszefa klubu, Schetyna mówił: "Na razie jesteśmy przed decyzją o wyborze marszałka. Jeżeli ten wybór będzie skuteczny, wtedy będzie pytanie o nowe władze klubu. Dobrym obyczajem w PO jest, że w takiej sytuacji całe prezydium klubu podaje się do dymisji, oddaje się do dyspozycji. Wtedy będą nowe wybory" - powiedział. Jak dodał, pozostawia nowym władzom klubu sprawę funkcjonowania w klubie Palikota. Pytany czy uważa, że Palikot będzie wybrany, powiedział, że nie spodziewa się, żeby tak się stało.
Po posiedzeniu klubu PO Schetyna poinformował dziennikarzy, że senator Marek Trzciński złożył wniosek o odwołanie Palikota z prezydium klubu. "Palikot w prezydium reprezentuje wszystkich parlamentarzystów PO. Powinien się wypowiadać na swój rachunek, a nie parlamentarzystów PO" - powiedział PAP Trzciński.
"Prosiłem, żebyśmy zostawili to do następnego posiedzenia Sejmu, kiedy - jeśli zostanę marszałkiem - będą wybory całych władz klubu" - powiedział dziennikarzom Schetyna, komentując wniosek Trzcińskiego.
Jarosław Gowin (PO) ocenił z kolei, że ostatnie wypowiedzi Palikota "nie powinny mieć miejsca w normalnych międzyludzkich relacjach, nie mówiąc już o życiu publicznym". Jak dodał, nie pierwszy raz poczuł obrzydzenie po słowach Palikota. "Wydaje mi się, że Palikot tym razem szczególnie drastycznie przekroczył dopuszczalne standardy" - zaznaczył.
Gowin przypomniał, że już tyle razy władze partii i klubu zapowiadały wyciągnięcie konsekwencji wobec Palikota i nic się nie zmieniło. "Jego umocowanie jest zadziwiająco silne. My, ludzie Platformy, powinniśmy się zastanowić, jak to się dzieje, że tolerujemy tego typu wypowiedzi w naszych szeregach" - ocenił.
Dopytywany, kto jest tym "umocowaniem" Palikota, Gowin powiedział, że nie wie, ale - jak dodał - jeśli zapadną jakieś konkretne decyzje w sprawie Palikota, to zapadną one na samych szczytach Platformy.
Słowa Gowina nt. "umocowania" Palikota w PO skomentował Schetyna. "Jest wiceszefem klubu (Palikot), to jest jego umocowanie. Otrzymał wsparcie w klubie, kiedy głosowaliśmy nad nowym prezydium. Ale teraz otwierają się nowe możliwości, nowy czas. To też będzie weryfikacja poprzednich władz klubu, także Janusza Palikota" - powiedział Schetyna.
Członek Platformy może być ukarany za nieprzestrzeganie postanowień statutu, niestosowanie się do uchwał władz partii, postępowanie w sposób sprzeczny z jej programem, za dopuszczenie się czynów "nieetycznych lub hańbiących" i inne działanie na szkodę Platformy.
Karami wymierzanymi przez sądy koleżeńskie są upomnienie, nagana, zawieszenie w prawach członka na okres od 6 miesięcy do 2 lat oraz wykluczenie z PO.
Palikot kilkakrotnie był już karany upomnieniem, dostawał też nagany - m.in. za wywiad dla dziennika "Polska", w którym nazwał o. Tadeusza Rydzyka szatanem oraz oskarżył go o kradzież pieniędzy i sianie nienawiści.
Został też - za wypowiedź pod adresem byłej minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej - usunięty ze stanowiska szefa komisji Przyjazne Państwo. Odnosząc się do zarzutów Gęsickiej, że rząd nie wykorzystuje unijnych dotacji, Palikot powiedział: "Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej. Nie myślałem nigdy, że ona się tak prostytuuje".
Za te słowa Gęsicką przeprosił premier Donald Tusk, który ocenił, że Palikot "przekroczył granice elementarnej przyzwoitości". Odwołany w styczniu 2009 r., w październiku tego samego roku Palikot ponownie został przewodniczącym komisji Przyjazne Państwo.
Niezależnie od decyzji Krajowego Sądu Koleżeńskiego Palikotowi będzie przysługiwało odwołanie od niej. Odwołanie to rozpatrzy również sąd partyjny.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.