W nocy z czwartku na piątek policja uratowała niemal 500 osób, w większości dzieci.
Wszyscy byli nielegalnie przetrzymywani w szkole koranicznej na północy Nigerii i żyli w nieludzkich warunkach pod pozorem nauki Koranu i reedukacji - podała policja. Około 100 uwolnionych osób w wieku od dziewiątego roku życia było skutych łańcuchami, żeby się poprawiły i stały się odpowiedzialne - oświadczył rzecznik policji. Nazwał on miejsce przetrzymywania "domem tortur". Oświadczył także, że aresztowano już właściciela szkoły i sześciu nauczycieli.
Pochodzący z różnych krajów (m.in. z Mali i Burkina Faso) więźniowie powiedzieli, że byli torturowali i wykorzystywani seksualnie. Niektórzy z nich byli przetrzymywani w szkole koranicznej nawet kilka lat, wielu zmarło też z głodu. Uwolnione osoby zostały przetransportowane na stadion miejski, gdzie otrzymają pomoc medyczną i psychologiczną. Władze szukają informacji o ich rodzinach, by pomóc im wrócić do domu.
Rodzice, którym udało się spotkać już ze swoimi dziećmi, mówią, że nie wiedzieli o tym, co dzieje się w szkole. Raz na trzy miesiące mogli się z nimi spotykać, chociaż nie wolno im było wejść do budynku.
Do szturmu policji doszło po wielokrotnych skargach sąsiadów, którzy podejrzewali, że w szkole może dziać się coś złego.
W północnej Nigerii w większości zamieszkałej przez muzułmanów znajduje się wiele tzw. "domów naprawczych" - nie wszystkie z nich są zarejestrowanymi placówkami.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.