Gubernator amerykańskiego stanu Alaska Sean Parnell krytykuje decyzję władz federalnych o wyznaczeniu krytycznej strefy naturalnego środowiska niedźwiedzi polarnych. Zdaniem gubernatora, ochrona niedźwiedzi uderzy w gospodarkę.
Gubernator twierdzi, że administracja waszyngtońska dramatycznie nie doszacowała potencjalnych gospodarczych skutków tworzenia strefy dla niedźwiedzi polarnych.
Według Służby Połowu i Dzikiej Przyrody Stanów Zjednoczonych(FWS) na obszar "krytycznego środowiska naturalnego" białych niedźwiedzi składa się 485 tys. km kwadratowych. Prawie 95 proc. to strefa kry lodowej na Morzu Czukockim i Morzu Beauforta.
Gubernator mówi, że z tego obszaru pochodzi prawie połowa ropy wydobywanej na Alasce.
FWS oszacował koszty "niedźwiedziej strefy" na 669 tysięcy w ciągu 29 lat, ale Parlell twierdzi, że wedle niezależnych szacunków koszty trzeba liczyć w setkach milionów dolarów - m.in. ze względu na ograniczenie wydobycia ropy i gazu oraz utrudnienie poszukiwań tych surowców.
Witało ich jako wyzwolicieli ok. 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów.
Trump powiedział w sobotę, że "powinniśmy po prostu oczyścić" palestyńską enklawę.