Kiedy przychodzi kryzys, potrzeba liderów, którzy będą umieli bronić Kościoła przed szerzeniem się fanatyzmu
W ostatnim numerze „Więzi” Maria Rogaczewska i Grzegorz Roś stawiają mocną tezę, że chrześcijanie dziś potrzebują liderów, przywódców, którzy w szczególnie trudnych czasach wezmą na siebie ciężar poprowadzenia chrześcijan i odnowy Kościoła. Nie wystarczą już zwykli „managerowie”, ponieważ ci, choćby najlepsi fachowcy, sprawdzają się tylko w nudnych i spokojnych czasach. Kiedy przychodzi kryzys, potrzebny jest lider.
Lider czyli ktoś, kto potrafi myśleć długofalowo, podjąć ryzyko, zdobyć szerokie poparcie dla swoich wizji, inicjować dyskusję, a przy tym wszystkim nie koncentruje się na postępowaniu po szczeblach kariery i własnych korzyściach.
Jak takich ludzi wychować? – pytają autorzy tekstu. Na początek potrzebna jest solidna formacja. Zwracają na to uwagę, choć nie o tym jest tekst. Jan Paweł II, kiedy stawał przed milionowymi nieraz tłumami, chwytał za serce przede wszystkim głębią swojej myśli, ale do tego korzystał obficie z aktorskiego warsztatu, umiejętności pięknego przemawiania i „gry” gestem. Oddzielając jedną sferę od drugiej zyskamy kuglarza, który tak naprawdę nie będzie miał nic do powiedzenia lub mędrca, który zanudzi nas na śmierć monotonią wypowiedzi.
Przyszły lider musi umieć inicjować dyskusję bez obrażania drugiej strony i patrzenia z góry, bez szufladkowania i dzielenia na lepszych czy gorszych.
Od przyszłego lidera już od najmłodszych trzeba wymagać, a to czasem boli. Autorzy tekstu zwracają uwagę na rolę sportu, sztuki lub nauki np. języków w formacji liderskiej. Kościół te kwestie zupełnie zaniedbał.
Więcej! W imię wyższych wartości forsuje się bylejakość. Kiedyś w pewnej antologii poezji chrześcijańskiej przeczytałem mniej więcej takie słowa, że może i nie wszystkie wiersze mają wielką wartość literacką, ale są odzwierciedleniem emocji autorów, projekcją ich religijnych uniesień. Konia z rzędem temu, kogo nie wkurzyła nigdy rozwrzeszczana grupa młodzieży łojąca na gitarach bez ładu i składu, wrzeszcząca przy tym wniebogłosy. I nazywa się to upiększaniem liturgii. Nie mam nic przeciwko gitarom w kościele, ale niech brzmią po ludzku.
Potrzebujemy liderów w każdej dziedzinie. Liderów, którzy ruszą z posad skostniałą bryłę kościelnych struktur. Najpierw trzeba ich wykształcić, potem dać im szansę działania. Nie bać się oddać steru w pewnych sferach życia wspólnoty chrześcijańskiej w ręce wykształconych, przygotowanych, uformowanych ludzi. Jeśli sami nie wykształcimy liderów według własnego pomysłu, będziemy raz po raz świadkami występów różnego rodzaju fanatyków, którzy przeinaczając naukę Kościoła na swoją modłę, będą próbowali na pichcić własną obrzydliwą breję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.