Tablicę upamiętniającą Henryka Sławika - Ślązaka, który w czasie II wojny światowej na Węgrzech uratował życie ok. 5 tys. Żydów i pomógł dziesiątkom tysięcy polskich uchodźców - odsłonięto w piątek rano w Katowicach.
Mosiężna tablica m.in. z podobizną bohatera zawisła na rogu katowickiego rynku i ul. św. Jana - w miejscu, gdzie przed wojną stał dom, w którym w latach 1928-1939 mieszkał Henryk Sławik. Po odsłonięciu tablicy z Katowic na Węgry i do Austrii wyruszył też pierwszy rajd motocyklowy "Śladami Henryka Sławika i Jozefa Antalla".
Odsłaniając ufundowaną przez miasto tablicę prezydent Katowic Piotr Uszok nawiązał m.in. do wymazywania przez powojenne władze Polski nazwiska Sławika z kart historii. "Nadszedł czas powrotu do tej znamienitej postaci" - zaznaczył Uszok przypominając, że w Katowicach jego imię nosi już jedno z rond i szkoła, poświęcono mu też tablicę na jednym z cmentarzy.
Proboszcz katowickiej katedry Chrystusa Króla ks. Stanisław Puchała wskazał natomiast, że Sławik był wierny żywym na Śląsku ideałom - wierności ojczyźnie i człowiekowi. "Odbieram jego postawę, zwłaszcza na terenie Węgier w czasie drugiej wolny światowej, jako bardzo ewangeliczną, zgodną z przesłaniem +Służcie sobie nawzajem z miłością+" - zaznaczył ks. Puchała.
W uroczystości uczestniczył m.in. wnuk Sławika Henryk Kutermak. Jak mówił, w jego rodzinie nikt nigdy nie myślał o nim, jako o wielkim bohaterze. "Tylko babcia powiedziała mi kiedyś, że zaraz po wojnie był krótko uhonorowany - miał jedną z ulic w Katowicach nazwaną swoim imieniem, ale z różnych względów to trwało bardzo krótko, potem ten temat zupełnie nie istniał" - wskazał Kutermak.
Jego zdaniem, to ważne, że zaczyna się o nim mówić, choć często przejawy tej pamięci wynikają z doraźnych potrzeb. "Dla mnie ważne jest to, żeby ludzie pamiętali o przesłaniu i idei, jakiej on służył. Ważne, że zaczyna istnieć w świadomości, że coraz więcej ludzi widzi, przejdzie tędy, zastanowi się, może wstuka w komputer, by zobaczyć, kto to był. I to jest dużo" - ocenił Kutermak.
Po odsłonięciu tablicy z katowickiego rynku grupa ok. dziesięciorga motocyklistów (w tym kilkuletni Kuba) wyruszyła w pierwszy rajd śladami Henryka Sławika i jego węgierskiego współpracownika Jozsefa Antalla. Motocykliści wyznaczyli pięciodniową trasę z Katowic m.in. przez Jastrzębie Zdrój, Budapeszt, okolice Balatonu, Vesprem, Gyor, Wiedeń, po Mauthausen.
"Przygotowania w kręgu przyjaciół trwały od roku. Chcieliśmy zorganizować coś na kształt motocyklowych rajdów katyńskich. Padł pomysł, zaczęliśmy się wdrażać w biografię Henryka Sławika, uznaliśmy, że możemy to zrobić. To zaczyna się niewinnie, jedziemy w kilka motocykli, ale może powstanie z tego wielka impreza" - powiedział Grzegorz Luker.
Henryk Sławik (1894-1944) pochodził ze wsi Szeroka - obecnie dzielnicy Jastrzębia Zdroju. Wcielony do armii niemieckiej w czasie I wojny światowej, trafił na front wschodni, a potem do rosyjskiej niewoli. Po powrocie wziął udział w trzech powstaniach śląskich i akcji plebiscytowej. Ukończył tylko niemiecką szkołę ludową; nie stać go było na dalszą naukę, ale luki uzupełnił samokształceniem.
Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski został dziennikarzem w Katowicach. Był m.in. radnym miejskim, redaktorem naczelnym katowickiej "Gazety Robotniczej", pełnił też funkcję prezesa Syndykatu Dziennikarzy Polskich Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Był jednym z liderów antykomunistycznego skrzydła Polskiej Partii Socjalistycznej i radnym Katowic.
Po wybuchu II wojny światowej przedostał się przez Rumunię na Węgry. Wkrótce został prezesem Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi na Węgrzech, był też jednym z reprezentantów polskiego rządu na emigracji. Przy cichym poparciu władz węgierskich organizował przerzuty Polaków do armii polskiej na Zachodzie.
Uratował, wyrabiając fałszywe dokumenty - na podstawie wystawianych przez duchownych fałszywych metryk chrztu - ok. 5 tys. polskich Żydów, którzy trafili na Węgry. Zorganizował też, przy współpracy z duchowieństwem, sierociniec dla żydowskich dzieci - dobrze zakamuflowany, bo działający pod szyldem sierocińca dla dzieci oficerów polskich.
Po wkroczeniu na Węgry Niemców przeszedł do pracy w konspiracji. Wydany przez Polaka, niemieckiego konfidenta, został aresztowany w lipcu 1944 r. i poddany gestapowskiemu śledztwu w więzieniu w Budapeszcie. Torturowany, nie wydał m.in. swego współpracownika Jozsefa Antalla. Został zesłany do niemieckiego obozu w austriackim Mauthausen, gdzie zginął rozstrzelany 25 lub 26 sierpnia 1944 r.
Po wojnie władze PRL skazały Sławika na niepamięć. W 1990 r. pośmiertnie nadano mu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W 2001 r. bliski współpracownik Sławika w Komitecie Obywatelskim, Żyd Henryk Zvi Zimmermann przypomniał o jego dokonaniach. W Polsce pamięć o Sławiku przywróciła publikacja Grzegorz Łubczyka z 2003 r. "Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku", na podstawie której powstał dokument filmowy.
W 2004 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski nadał pośmiertnie Sławikowi Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W lutym tego roku został też odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego. Podczas uroczystości w Katowicach Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski uhonorowano również wtedy pośmiertnie Jozsefa Antalla.
Cztery dni po katastrofie spod gruzów wciąż wydobywane są żywe osoby.
Wczorajsza noc była pierwszą od dłuższego czasu, gdy nie było masowych nalotów.
Wiec rozpocznie się w Paryżu niedaleko siedziby niższej izby parlamentu - Zgromadzenia Narodowego.
Łączna liczba zabitych we wznowionej 18 marca izraelskiej ofensywie wynosi 1042.
Ich autor jest oskarżony o seksualne i psychiczne wykorzystywanie kobiet.
Brakuje lekarstw i miejsc, w których mogliby schronić się ludzie...