Tylko człowiek wolny może kochać Boga, ludzi, świat – o programie wyjścia z uzależnienia od pornografii mówi ks. prof. Andrzej Muszala, bioetyk z UPJPII. W rozmowie z KAI prezentuje książkę „Wolny, aby kochać. Uwolnić się od pornografii”.
KAI: Co z tego programu może sprawiać jakąś poważniejszą trudność?
– Jest pewna rzecz. Twórcy programu proponują, by znaleźć sobie powiernika. Ile razy chcieliśmy sami coś zrobić, ale przyszedł słabszy moment i upadliśmy. Jest jednak pewna pomoc: instytucja powiernika. Anonimowi alkoholicy spotykają się i opowiadają o swoim problemie jeden drugiemu. Już samo wypowiedzenie na głos: „Jestem alkoholikiem” to wielki krok na drodze do sukcesu. Podobnie jest w programie „Wolny, aby kochać. Uwolnić się od pornografii”. Osobie uzależnionej potrzebny jest milczący przyjaciel – towarzysz drogi. Może nim być dawny kolega ze szkoły lub studiów (nie żona, nie ksiądz lub ktoś zbyt bliski – wtedy relacje z tą osobą mogą zostać nadwyrężone), i to niekoniecznie ktoś wolny od nałogu. Trzeba się przełamać i iść do niego i poprosić o cotygodniowe, półgodzinne spotkanie.
Rolą powiernika jest tylko słuchać i zachować absolutną tajemnicę. Nie powinien nic mówić, co najwyżej zapewnić o wsparciu i modlitwie. Jeżeli człowiek uzależniony wie, że np. w piątek ma się spotkać z powiernikiem i opowiedzieć mu o swojej walce, wówczas mobilizuje się o wiele bardziej. Zrelacjonowanie upadku to sąd nad sobą i zrzucenie kamienia ciążącego na sercu. To nie to samo, co spowiedź, podczas której człowiek jedna się z Bogiem. Rola powiernika jest inna: ma słuchać, nie potępiać, towarzyszyć, modlić się, po prostu być. Oczywiście program można przejść samemu. Jednak rezygnacja z osoby towarzyszącej oznacza pozbawienie siebie ważnego „elementu mobilizującego”. Jeśli naprawdę chcemy osiągnąć wolność, zdecydowanie powinniśmy jej poszukać.
KAI: Ten program pozwala poznać siebie, pewne mechanizmy stojące za uzależnieniem i wydaje się, że może być zastosowany również do innych nałogów…
– Zdecydowanie tak. Wczytując się w program, odkryłem, że nie chodzi w nim tylko o walkę z pornografią, lecz z każdym uzależnieniem: alkoholizmem, nikotynizmem, narkomanią, pracoholizmem, uzależnieniem od Internetu, konwulsyjnych zakupów, leków, kosmetyków, chorobliwej troski o swoje ciało itp. Każde z nich uderza w zdrowie ciała i duszy, w pamięć, wolę, relacje międzyludzkie. Ta książka to program wyjścia właściwie z każdego nałogu.
KAI: Bardzo wymowny jest też tytuł książki – o wolność troszczymy się po to, by móc kochać…
– Tak, program ukierunkowany jest na osiągnięcie wolności i zdolności daru z siebie. Tylko człowiek wolny może kochać Boga, ludzi, świat. Pod koniec programu odzyskujemy dziecięcą radość z życia. Droga, która prowadzi ku temu, jest oczywiście trudna i wymagająca. O wiele trudniejsza niż piesza pielgrzymka do Częstochowy… To 40-dniowa „pielgrzymka” w sensie duchowym. Lecz, z drugiej strony, chyba nic tak nie rozwija ludzkiego wnętrza, jak wychodzenie z uzależnienia. Musimy wówczas więcej liczyć na Boga, więcej się modlić, mocniej przykładać się, aby pokonać nasze egoistyczne zachcianki. To jest właśnie niesienie krzyża za Chrystusem i zapieranie się siebie. To jest czysta Ewangelia.
Nałóg może być „błogosławioną winą”, jeżeli nie zgadzamy się na niego, jeśli rozpoczynamy drogę ku wolności. Odzyskanie zdolności kochania miłością bezinteresowną to największe dzieło w życiu. Nieporównywalne z niczym innym, nawet ze zbudowaniem kościoła czy założeniem szlachetnej fundacji. To zwycięstwo w najważniejszej bitwie.
„Wolny, aby kochać. Uwolnić się od pornografii”, Wyd. Pustelnia.pl, Kraków 2020
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.