Ks. Piotr Zwoliński z Łodzi zaginął na początku sierpnia w Kazachstanie. Wspólnie z Michałem Kacperskim planowali zdobyć najwyższy szczyt tego kraju - Chan Tengri. Po raz ostatni obaj widziani byli w miejscowości Zharkulak. O pomoc w odnalezieniu turystów polski konsulat poprosił władze Kazachstanu.
Z relacji bloga lostinkazakhstan.blogspot.com wynika, że 2 sierpnia Polacy przylecieli do Ałma-Aty, zameldowali się na posterunku policji i poszli do agencji turystycznej Tourasia. Mieli w niej odebrać pozwolenie na przebywanie w strefie przygranicznej. Część bagażu poleciała helikopterem do bazy Karkara, część (prowiant, raki, liny, uprzęże, cztery butle z gazem) zabrali ze sobą.
Do miejscowości Zharkulak Polacy ruszyli wynajętym w Tourasii jeepem (w trakcie drogi ks. Zwoliński dzwonił do rodziny). Stamtąd ich trasa (już pieszo) wiodła doliną Bayankol przez Przełęcz 11 do Base Camp Northern Inylchek, a potem na Khan Tengri.
17 sierpnia jedna z baz turystycznych do których mieli dotrzeć turyści zgłosiła ich nieobecność do biura Tourasia. Dzień później o zaginięciu dowiedziała się żona Kacperskiego i Konsulat RP w Ałmacie, który podjął decyzję o rozpoczęciu poszukiwania obu Polaków.
Ekipy ratownicze - zarówno naziemne jak i powietrzne - nie odnalazły śladu Polaków. "Jeśli widziałeś naszych bliskich - daj znać" - apelują członkowie rodziny zaginionych.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.