Kościół musi poważnie rozważyć to, co dzieje się dzisiaj w regionach dotkniętych koronawirusem, gdzie chorzy i umierający nie mają dostępu do duszpasterzy i sakramentów. Punktem odniesienia powinien być dla nas św. Damian de Veuster, który wybrał życie i śmierć pośród trędowatych, aby oni nie zostali opuszczeni – mówi ks. Maurizio Rinaldi.
Jest on diecezjalnym duszpasterzem służby zdrowia w Brescii, drugim pod względem wielkości mieście Lombardii, regionu, który w tych dniach jest epicentrum epidemii.
Prosimy lekarzy, aby umierającym robili na czole znak krzyża
„Kapelani szpitalni nie mogą mieć bezpośredniego kontaktu z chorymi zakażonymi koronawirusem. Pacjentom odmówiono więc możliwości duchowego wsparcia, nie mogą się wyspowiadać, przyjąć komunii. Nie można okazać im bliskości. A tymczasem duchowość chrześcijańska jest duchowością, która odnosi się do tajemnicy Wcielenia, obecności fizycznej, cielesnej – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Rinaldi. – Oczywiście wszystko to jest podyktowane ostrożnością, świadomością ryzyka. Ale z drugiej strony gorliwość duszpasterska jest naszym obowiązkiem. W takiej sytuacji nasz biskup zwrócił się o pomoc do personelu medycznego, do chrześcijan pracujących w szpitalach, aby to oni byli dla chorych znakiem bliskości i pokrzepienia, i by umierającym robili na czole znak krzyża.“
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.