10 tygodni po wprowadzeniu bezprecedensowej kwarantanny mieszkańcy miasta Wuhan w środkowych Chinach, gdzie wybuchła pandemia koronawirusa, z niecierpliwością czekają na całkowite zniesienie surowych ograniczeń wychodzenia z domów. Wciąż obawiają się jednak wirusa i apelują do Europejczyków: nie wychodźcie z domów.
Wielu wuhańczyków może już opuszczać osiedla, o ile posiadają zielony "kod zdrowotny". Jest to kod przydzielany przez system w popularnej w Chinach aplikacji służącej do mobilnych płatności. Korzystając z wielu danych, system określa, czy dana osoba mogła mieć kontakt z osobą zakażoną lub znajdowała się w miejscu, w którym przebywała również osoba zakażona.
Opuszczanie osiedli dotyczy pracowników firm, które wznowiły działalność po kwarantannie, oraz mieszkańców miejsc uznanych za wolne od epidemii. Ci ostatni mogą opuszczać je na kilka godzin dziennie. W Wuhanie ponownie działa już część miejskich autobusów i linii metra. Pracę stopniowo wznawiają sklepy i inne zakłady. Władze zapowiedziały, że 8 kwietnia zniosą zakaz wyjazdu z miasta.
Na osiedlu mieszkanki Wuhanu o nazwisku Wang, z którą rozmawiała PAP, wykryto jednak wiele przypadków choroby i dopiero w piątek zostało ono uznane za wolne od wirusa. Od wprowadzenia blokady 23 stycznia do 12 marca dziewczyna przez cały czas siedziała w domu. Dopiero wtedy po raz pierwszy wyszła na chwilę na teren osiedla. "Byłam tak podekscytowana, że nagrałam nawet krótki filmik przedstawiający moment, w którym przekraczam próg" - powiedziała.
"Cieszę się, ale też obawiam się wirusa na zewnątrz, więc przestrzegam zasad bezpieczeństwa" - dodała. Wang podejrzewa, że w lutym mogła być zakażona koronawirusem, ponieważ miała gorączkę i inne objawy infekcji, podobnie jak jej matka. Obecnie jednak obie czują się dobrze.
Studentka wuhańskiego uniwersytetu wspomina, że spanikowała, gdy 23 stycznia władze zamknęły miasto i ograniczyły swobodę przemieszczania się. Jednak wkrótce opracowała dla siebie plan działania na dni, które będzie musiała spędzić w domu. Dzięki temu czas minął szybko.
"Przez pięć godzin dziennie uczę się do egzaminów. Potem ćwiczę i gram w gry z przyjaciółmi. Nauczyłam się też robić wiele potraw. Jestem fanatyczką fitnessu, więc robię wszystko dietetyczne" - powiedziała.
"Nie mogę się doczekać!" - mówi Wang pytana o to, jakie emocje towarzyszą jej w związku z możliwością całkowitego zniesienia ograniczeń. "Tak bardzo tęsknię za przyjaciółmi" - dodaje.
Student prawa o nazwisku Li mieszka na osiedlu wolnym od epidemii. Mieszkańcom z zielonym kodem zdrowotnym już od wielu dni wolno opuszczać teren osiedla na dwie godziny dziennie. Li woli jednak na razie pozostać w domu.
"Pewnie, że chcę wyjść, ale nie nadszedł jeszcze czas, gdy można to zrobić ze spokojem. Na zewnątrz ryzyko wciąż jest dość duże, więc jeśli można nie wychodzić, lepiej tego nie robić. W Wuhanie wciąż nie rozluźniono części środków kontroli epidemiologicznej. Poza tym na zewnątrz wciąż mogą być osoby zakażone, które nie mają objawów" - powiedział PAP.
Li wezwał również zmagających się z pandemią Europejczyków, by poważnie traktowali zalecenia dotyczące dystansowania społecznego. "Mam nadzieję, że wszyscy są w stanie zrozumieć środki podejmowane przez kraje w tym niezwykłym okresie i w miarę możliwości nie będą wychodzić z domów" - zaapelował.
"Epidemia przejdzie, ale w tym momencie najważniejsze jest, aby każdy sam zachowywał ostrożność" - dodał.
Według oficjalnych danych, w Wuhanie od kilku tygodni nie notuje się prawie żadnych nowych zachorowań na COVID-19. Chińskie media informowały jednak, że w mieście wciąż wykrywane są przypadki bezobjawowe. Choć wiele wskazuje na to, że mogą one roznosić wirusa, nie są one w Chinach wliczane do "potwierdzonych przypadków" choroby, co rodzi obawy o drugą falę zakażeń w ChRL.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.