Chiny poinformowały we wtorek, że w ciągu ostatnich 24 godzin po raz pierwszy od wybuchu epidemii nie zanotowano w mieście Wuhan żadnego zgonu z powodu koronawirusa i tylko 32 nowe przypadki zakażeń w całych Chinach (w porównaniu z 39 dzień wcześniej) - wszystkie u osób, które powróciły z zagranicy.
Według Narodowej Komisji Zdrowia, dalszych 12 osób podejrzewanych o infekcję jest poddanych obserwacji. Również te osoby powróciły do Chin z zagranicy.
U kolejnych 30 osób, w tym 18 w prowincji Hubei, gdzie rozpoczęła się pandemia, wykryto koronawirusa, ale nie wykazują one żadnych objawów chorobowych.
Jak wskazano, obecnie główny nacisk w walce z pandemią kładzie się na "importowane" przypadki koronawirusa oraz na osoby zarażone, ale niewykazujące żadnych objawów, mogące jednak zakażać innych.
Eksperci podkreślają, że spadek liczby zachorowań osiągnięto dzięki drakońskim ograniczeniom. Chiny zamknęły granice przed praktycznie wszystkimi cudzoziemcami i przyjmują jedynie swoich obywateli powracających z zagranicy, którzy obowiązkowo poddawani są testowi na koronawirusa.
Liczbę lotów międzynarodowych ograniczono w kwietniu do ok. 3000 dziennie w porównaniu z dziesiątkami tysięcy przed pandemią
Obecnie w szpitalach leczone są na koronawirusa 1242 osoby, a 1033 niewykazujące żadnych objawów są izolowane i poddane obserwacji.
W sumie w całych Chinach liczba ofiar śmiertelnych pandemii wynosi 3331. Zakażonych zostało 81 740 osób.
W ostatnich tygodniach liczba nowych zgonów oscylowała na poziomie jednocyfrowym, przy czym były dnie, w których spadała do jednego przypadku.
W środę władze Wuhan zamierzają zezwolić mieszkańcom i osobom, które przybyły do tego miasta, na opuszczanie go - po raz pierwszy od 23 stycznia, kiedy miasto zostało zamknięte, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.