O przygotowaniu do Pierwszej Komunii z debatą prezydencką w tle.
Jedyne, co nam ciągle dobrze wychodzi, to odwoływanie się do świętego Jana Pawła II. Z trzech co najmniej powodów. Jego autorytet, mimo różnych prób, jest niepodważalny. Ciągle można robić na nim niezły biznes. (Bez kalendarzy, kwiatków, komiksów z Janem Pawłem II nie jedno wydawnictwo dawno by zbankrutowało.) Wreszcie jest świetną protezą , gdy innych argumentów zabraknie.
Ostatnie z powodzeniem wykorzystują w debacie politycy, często ignorujący całość jego nauczania. W krytycznym dla siebie momencie cytujący z dumą jakiś fragment homilii bądź innego ddokumentu i… efekt jest. Bo przecież nie można być przeciw narodowej świętości. Obserwujący ten proceder z zewnątrz dziennikarze włoskiej katolickiej agencji informacyjnej SIR już dawno zauważyli, że nie chodzi w nim o kierowanie się logiką i systemem wartości świętego papieża, ale o cyniczne posługiwanie się językiem narodowo-katolickim dla osiągnięcia doraźnych, politycznych korzyści. Pytanie na ile jest to etyczne, ale i zgodne z logiką dyskusji.
Tę logikę, a właściwie jej brak, kapitalnie pokazuje zapisana gdzieś rozmowa dwóch osób, w której jedna, posługując się cytatami z Pisma świętego, próbuje negować sens istnienia Kościoła jako instytucji. Zakończyła ją wymiana zdań, jaką niżej przytaczam.
Przypomnijmy zatem, że manipulacja to „forma wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała cele manipulatora. Umiejętność rządzenia innymi, znajomość zasad dowodzenia, prowadzenia negocjacji, aby skłonić partnera do zmiany zdania (...) Zazwyczaj osoba lub grupa ludzi poddana manipulacji nie jest świadoma środków, przy użyciu których wywierany jest na nią wpływ. Autor manipulacji dąży zwykle do osiągnięcia korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych kosztem poddawanych niej osób” (Wikipedia).
Przykładem manipulacji może być wczorajsza debata prezydencka. W jej trakcie pojawiło się pytanie o możliwość przygotowania dzieci do pierwszej Komunii świętej w szkole. Nie trzeba wielkiej inteligencji, by zauważyć, że skierowane ono było przeciw jednemu z kandydatów i wcale nie o dobro dzieci chodziło. Natomiast samo jego zadanie w bardzo złym świetle stawia prowadzącego i ekipę pytania przygotowującą. Bo program lekcji religii w szkole – owszem – czas przygotowania do przyjęcia Komunii świętej i przystąpienia do bierzmowania uwzględnia, jednak samo przygotowanie bezpośrednie, zgodnie ze wszystkimi instrukcjami episkopatu i biskupów diecezjalnych, odbywa się w parafii. Można zatem wyciągnąć wniosek, że albo prowadzący tych wskazań nie znał, albo celowo, dla osiągnięcia pożądanego efektu, je zignorował. Jeśli nie znał lub, co gorzej, zignorował, chciałoby się powtórzyć: „Tak nie można!”
Zostawmy jednak debatę i zapytajmy dlaczego w parafii. Odpowiedź jest prosta. Zadaniem szkoły jest przekazanie wiedzy. Ocena stawiana w szkole nie jest (choć niektórzy tak próbują interpretować) oceną za wiarę. Jest oceną za wiedzę. Przekazanie wiary natomiast jest zadaniem parafii. To w niej, we wspólnocie uczniów, dokonuje się spotkanie z Chrystusem zmartwychwstałym. To rozumiana jako wspólnota uczniów parafia do tego spotkania ma prowadzić. By tę różnicę dostrzec i zrozumieć warto ponownie odczytać ten fragment Dyrektorium Ogólnego o Katechizacji, który mówi o relacji katechezy i nauczania religii w szkole. A jest ona „relacją zróżnicowania i komplementarności. Istnieje nierozdzielny związek i zarazem jasna różnica między nauczaniem religii i katechezą” (p. 73).
Powiedzmy to otwarcie. Niedostrzeganie tego związku i różnic już spowodowało duże straty w duszpasterstwie, a próby (nie ulega wątpliwości – polityczne), przeniesienia wszystkiego do szkoły spowodują kolejne. Stąd wszystkim propozycjom zabrania parafii tego, co należy do jej najważniejszych zadań trzeba powiedzieć stanowcze „nie”. Bo byłaby to przysługa, ale niedźwiedzia, sprowadzająca parafię do instytucji świadczącej usługi religijne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.