W kalendarzu liturgicznym wymienieni są święci, którzy nigdy nie zostali oficjalnie kanonizowani. Dzisiejszy patron dnia nie był nawet ochrzczony. To św. Eliasz, prorok ze Starego Testamentu.
Eliasz pokonał proroków Baala, ścigając na ziemię ogień, który pochłonął ofiarę, podczas gdy modły pogańskich proroków okazały się bezowocne. Ten spektakularny sukces nie był zwieńczeniem jego misji, lecz jej początkiem. Prorok musiał uchodzić przed gniewem hołdującej pogaństwu królowej Izebel. Wpadł w depresję, prosił Boga o śmierć. Można by rzecz, że złożył Mu swoją prorocką dymisję. Ale Pan jej nie przyjął. Objawił mu się w delikatnym powiewie. Wzmocnił go. Eliasz zdołał przywieść do skruchy króla Achaba. Mocą Bożą uratował od głodowej śmierci pogańską wdowę, a przedtem wyrwał śmierci jej syna. W końcu na ognistym rydwanie został wzięty z ciałem do nieba. Widzimy go jeszcze u boku Pana Jezusa podczas Przemienienia na Górze Tabor.
Prorok Eliasz jest szczególnie czczony w zakonie karmelitańskim. - Jego słowa są dewizą umieszczona w herbie naszego zakonu ("Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Boga Zastępów.") - mówi o. Mariusz Wójtowicz. Jedna z trzech gwiazd umieszczonych w tym herbie oznacza właśnie Eliasza (dwie pozostałe to Matka Boża i prorok Elizeusz, uczeń i następca Eliasza). Eliasz działał na górze Karmel. Tam właśnie osiedlili się starożytni pustelnicy, z których wywodzi się zakon karmelitański.
Jak zauważa o. Jerzy Zieliński na stronie karmel.pl, Eliasz jest wzorem i patronem ludzi prowadzących życie kontemplacyjne, ponieważ często rozmawiał z Bogiem. A to właśnie jest mistyka.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.