Dyrektor SMAL przebywał ponad tydzień szpitalu, później w izolatorium. Właśnie wrócił do domu.
Nie, ta choroba to nie jest fake news - przekonuje ks. Emil Mazur. - Mimo że wiele osób wokół mnie wcześniej tak właśnie mówiło. Sam rzeczywiście nie znałem nikogo chorego. Teraz już znam - śmieje się duszpasterz.
Ks. Emil nie wie, jak się zaraził. Wie jednak, że razem z nim z jego parafii do szpitala trafiło osiem sióstr zakonnych. - Ja w porównaniu z nimi przechodziłem tę chorobę łagodnie, miałem grypowe objawy: bóle głowy, mięśni, kaszel i temperaturę. Pod tlenem byłem zaledwie chwilę.
Ks. Mazur jest niezwykle wdzięczny służbie zdrowa i tym wszystkim, którzy się nim zajmowali. - Naprawdę robili to bardzo profesjonalnie. Oni cały czas narażają swoje życie, więc naprawdę należy im się wielki szacunek, a często są społecznie wykluczani.
Księdza Emila leczono w szpitalu lekami na malarię i HIV. - To było trudne doświadczenie, ale dzięki temu w miarę szybko stanąłem na nogi. Wiem, że siostry, które też już wyszły ze szpitala miały podawane osocze, dlatego też mamy zamiar także to osocze oddać. Ja jestem umówiony na wrzesień. To właśnie dzięki osoczu ozdrowieńców siostrom udało się pokonać najtrudniejszy stan.
Spośród kapłanów pracujących w parafii św. Stanisława BM w Lublinie zachorował tylko ks. Emil. - Cała reszta jednak do dziś włącznie przebywa na kwarantannie, ale są zdrowi - zaznacza. - Zachęcamy więc parafian do powrotu do naszego kościoła, bo został on gruntownie wyczyszczony i ozonowany. Naprawdę nie ma się czego bać. Ja mam dwukrotnie wykonane badania potwierdzające, że jestem zdrowy.
Więcej o doświadczeniu choroby ks. Emila wkrótce w papierowym wydaniu "Gościa Lubelskiego".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.