Dziś z zakładów produkcyjnych we Wrześni wyruszył kontener z pomocą humanitarną dla Libanu.
Pomoc została zorganizowana przez wielkopolskich biznesmenów, Mariusza Kaczmarka i Kasema Bahlula. Transport składa się ze środków spożywczych produkowanych przez zakłady należące do obu biznesmenów o łącznej wadze blisko 25 ton. Wartość podarowanych Libańczykom produktów to 80 tys. zł. Wysyłana pomoc to żywność z długim terminem przydatności. Kontener wyruszył z Wrześni do portu morskiego w Gdyni, a stamtąd przetransportowany zostanie drogą morską do portu w Bejrucie.
Większość podarowanych produktów pochodzi z zakładów produkcyjnych należących do pana Bahloula. To lekarz anestezjolog, Palestyńczyk, który w Polsce ukończył studia medyczne. To nie pierwsza pomoc, której udziela Fundacji „Redemptoris Missio”. Już wcześniej zakupił do misyjnego szpitala warty 80 tys. zł. unit stomatologiczny oraz wspomógł finansowo wyprawę okulistów do Republiki Środkowoafrykańskiej. O swoim szlachetnym geście mówi „Jestem muzułmaninem, ale uważam, że nieważne czy czytamy Koran, czy Biblię – najważniejsze jest to, co mamy w sercu. A karma do człowieka wraca, i ta dobra i ta zła. My w Palestynie też otrzymujemy pomoc od całego świata, więc jeśli mogę komuś pomóc, to dlaczego tego nie zrobić?”
Po wybuchu, do którego doszło 4 sierpnia tysiące ludzi znalazło się na skraju ubóstwa z powodu utraty miejsc pracy i często dorobku całego życia. W wybuchu zniszczone zostały strategiczne rezerwy zboża. Sytuacja w Libanie, już przed wybuchem, była już na pograniczu katastrofy gospodarczej. Od października zeszłego roku przez kraj regularnie przetaczały się protesty przeciwko korupcji, zapaści sektora usług publicznych, opresji podatkowej oraz fatalnej kondycji libańskiej gospodarki. Kraj ten od dłuższego czasu znajduje się w stanie hiperinflacji. Oznacza to między innymi drastyczne podwyżki cen żywności. Liban przyjął największą liczbę syryjskich uchodźców w stosunku do liczby mieszkańców i powierzchni kraju. Czteromilionowy kraj przyjął ich 1,5 miliona. Ekonomiści określają obecną sytuację za gorszą niż ta, która miała miejsce przed trzydziestoma laty po wojnie domowej.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.