Tiziano Pellonara niedawno ukończył 60 lat. Z szerokim uśmiechem i poczuciem humoru, które nigdy go nie opuściło - nawet w najczarniejszych momentach, gdy prosił o jałmużnę na skrzyżowaniu - opowiedział dziennikarzom o uśmiechu fortuny...
Dopiero co minęło południe, miasto było wyludnione. Bo kogóż można spotkać na włoskich ulicach 16 sierpnia?" - zaczyna swoją opowieść Tiziano. "Kupiłem zdrapkę za 5 euro w automacie kiosku Logge przy alei Verdiego. Drapiąc, odkryłem, że pod numerem 12 była ukryta wygrana 300 tys. euro. Nie wierzyłem i nie spałem całą noc. Dopiero gdy rano pracownik banku mi to potwierdził, zrozumiałem, że moje życie się zmieniło".
Kilka dni temu dotarły do niego pieniądze, ale on już kilka tygodni wcześniej przestał urządzać dla kierowców, którzy zatrzymują się na czerwonym świetle na alei Zwycięstwa w Jesi, swoje uliczne "przedstawienia". Czekał tu, aż samochody staną, podrzucał w górę swój kapelusz, po czym zręcznie łapał go na oczach przyzwyczajonych do tego krótkiego show widzów, doprawiając go garścią żartów na temat polityki i bieżących wydarzeń w kraju. Po tym, jak kilka lat temu stracił pracę w firmie sprzątającej, było to jego jedyne zajęcie. Te parę monet, które przechodnie i kierowcy wrzucali do jego kapelusza, było konkretnym wsparciem dla niego i jego ponad 80-letniej mamy, z którą mieszka. Wspierali go także ci, których Tiziano nazywa swoimi aniołami stróżami: Katia Memè, właścicielka kiosku z wyrobami tytoniowymi (tego, w którym wygrał), z Evą Belcecchi, jedną z pracownic, oraz właściciel sklepu spożywczego Mirko Polita, którego firmową koszulkę Tiziano nosił z dumą, bo handlowiec był sponsorem jego "spektakli". To m.in. dla tej trójki szczęściarz zrobił specjalny prezent. Razem z innymi 50 osobami - głównie handlowcami lub barmanami, którzy oferowali mu wcześniej śniadanie lub posiłek - zaprosił ich na wystawną kolację w restauracji w centrum miasta.
Nawet jeśli 60 tys. euro z wygranej pochłonie podatek, Tiziano może patrzeć w przyszłość z nadzieją. Na razie wyrzucił porozciągane ciuchy i kupił nowe ubrania oraz adidasy, zgolił długą brodę i skrócił włosy. Wśród jego zachcianek pojawił się także kolczyk, ale niewiele ma tych zachcianek, bo jego życie "pozostanie proste w oczekiwaniu na emeryturę, a pieniądze muszą starczyć na przeżycie" - zdradził Nicoli Catenaro, dziennikarzowi mediolańskiego "Corriere della Sera".
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.