W intencji Ojczyzny modlono się w Święto Niepodległości w wielu świątyniach w całej Polsce. Biskupi i księża wzywali rodaków do patriotyzmu i zgody narodowej. - W historii nie brakuje przykładów, do czego doprowadziły spory i nieporozumienia. Do dziś te tragedie i klęski opłakujemy - przestrzegał Prymas Polski, arcybiskup Józef Kowalczyk. Wierni odpowiedzieli na jego słowa oklaskami.
Różnić się i zachować szacunek
O dobrą pamięć i autentyczną miłość do ojczyzny oraz o to, by Polska rozwijała się i nigdy nie utraciła niepodległości, modlili się w Poznaniu uczestnicy Mszy pod przewodnictwem bpa Marka Jędraszewskiego. Jego zdaniem, w Polsce musi być miejsce dla Boga – fundamentu ludzkiego ładu.
W kontekście dyskusji o miejscu krzyża w przestrzeni publicznej główny celebrans zauważył, że choć nie wszyscy muszą być wierzący, to „prawda o człowieku wyrażona jest w krzyżu, bo jest to znak miłości ofiarnej i przebaczającej”.
„Trzeba przywrócić sens słowu «honor», które wiąże się z człowiekiem i jego podstawowymi prawami do życia, bez szukania kompromisów. Życie jest święte, a ojczyzna, która jest matką, musi być zatroskana o życie każdego człowieka” – stwierdził biskup pomocniczy archidiecezji poznańskiej.
Według bpa Jędraszewskiego, trzeba też przywrócić znaczenie słowu „ojczyzna”. „Nie będzie to możliwe, jeśli nadal będzie utwierdzał się model życia egoistycznego i skupionego na własnych, prywatnych interesach z pominięciem dobra wspólnego” – napominał.
Z kolei biskup tarnowski Wiktor Skworc zwrócił uwagę, iż „życie społeczno-polityczne w naszym kraju pokazuje, jak trudno Polakom słuchać siebie nawzajem”. Przypomniał, że każdy, a zwłaszcza osoba publiczna, ponosi odpowiedzialność za wypowiadane słowo – zwłaszcza to o drugim człowieku.
„Raz wypowiedziane słowo zaczyna żyć swoim życiem. Nie można go już powstrzymać. Raniąc – rani na zawsze. Okłamując – wprowadza niepokój i zamęt. Niszcząc dobre imię drugiego człowieka, pozostawia trwałą rysę na obliczu jego człowieczeństwa” - powiedział biskup tarnowski, prosząc polityków o odpowiedzialne wypowiedzi.
„Nawet różniąc się między sobą światopoglądem, sposobem oceny wielu spraw, można zachować godność szlachetnego człowieka i wzajemny szacunek wobec siebie. Ten szacunek wyraża się przede wszystkim wypowiadanym słowem, które ma moc podnosić i poniżać, leczyć i ranić” - przypomniał bp Skworc. Ubolewał też, że paradoksem jest, iż tak często używane w kontekście jednoczącej się Europy i kraju słowa „zjednoczenie” i „wspólnota”, mają tak mierne przełożenie na praktykę życia.
Zdaniem biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego, kłótnie i podziały w Polsce są niekiedy przyczyną zubożenia obywateli. Podkreślił on w homilii, że Polska potrzebuje zgody i scalenia działań wszystkich ludzi.
„To prawdziwy paradoks, iż ci, którzy tak wiele mówią o europejskim zjednoczeniu, w kraju dzielą się i kłócą, a zapewniając o wielkich możliwościach dla Polski i przyszłym jej dobrobycie, sami niekiedy stają się przyczyną zubożenia obywateli. Potrzebne jest nam scalenie wysiłków" – apelował bp Rakoczy.
Wyjaśnił, że krajowi potrzebne jest dostrzeganie wspólnego dobra wszystkich obywateli. „Niestety często tego brakuje. Budzą się nowe podziały i konflikty tam, gdzie powinna być zgoda. Pod hasłem tolerancji chce się zniszczyć to, co było, jest i będzie trwałym fundamentem naszej ojczyzny, zgody pokoju i wolności” – dodał duchowny.
„Krótki czas po katastrofie smoleńskiej pokazał, że poczucie jedności jest w Polsce możliwe” – zauważył metropolita łódzki, abp Władysław Ziółek. Ale przypomniał zarazem, że „wydarzenia łódzkie” – jak określił zamordowanie pracownika lokalnej siedziby Prawa i Sprawiedliwości – dowodzą, że ten czas się skończył.
„Pogarda i nienawiść – to są przerażające i niebezpieczne postawy, które pojawiły się pośród nas w miejsce wymarzonej wolnej Ojczyzny” – mówił abp Ziółek w katedrze w Łodzi. Zdaniem metropolity, taka postawa w praktyce może prowadzić do groźnych konsekwencji – „może oznaczać nie tylko ocenę czyjegoś postępowania, ale także wydanie wyroku, albo i chęć wyeliminowania kogoś z gry”.
„W jakich barwach maluje się przyszłość naszego kraju?” – pytał w Katowicach metropolita górnośląski, abp Damian Zimoń. Przypomniał, że Europa się jednoczy, ale przeżywa też różnego rodzaju kryzysy. „Świat się globalizuje. Środki społecznego przekazu wykorzystują coraz to nowe techniki. Są one źródłem wielu nowych pozytywnych przemian, ale jednocześnie pojawiają się nowe zagrożenia” – ostrzegał kaznodzieja.
Protestować przeciwko zobojętnieniu na sprawy Polski
Do rzeczowych protestów przeciwko wszystkiemu, co zobojętnia nas na sprawy Polski wezwał biskup drohiczyński, Antoni Dydycz. „Musimy protestować przeciwko rozbijaniu naszego narodu, aby potrafił się on uwolnić od czadu w środkach komunikacji społecznej. Zamiast bowiem komunikować, czyli dzielić się ważnymi informacjami, szczują one jednych Polaków na drugich” - ubolewał bp Dydycz.
Jako przykład podał marginalne w większości mediów potraktowanie spotkania prezydentów Grupy Wyszehradzkiej i pielgrzymki papieskiej do Hiszpanii, a lansowanie ponad miarę różnych, „niedorzecznych animozji politycznych”. „Obojętność na takie traktowanie ludzi to zbrodnia przeciwko Polsce” - podkreślił biskup-kapucyn.
„Z ambony zawsze płynie prawda” – zapewniał bp Kazimierz Ryczan podczas Mszy za Ojczyznę w Kielcach. Poparł stanowisko abpa Henryka Hosera w sprawie in vitro. Upomniał się też o „znieważany w ojczyźnie krzyż” i o prawdę na temat katastrofy smoleńskiej.
Komentując wypowiedzi niektórych polityków na temat mandatu Kościoła do wypowiadania się w sprawach etycznych, biskup kielecki zauważył, że wszyscy duchowni w programie studiów mają pogłębiony kurs etyki, a Mojżesz i prorocy – nie będąc etykami we współczesnym rozumieniu – dali najlepsze podwaliny pod tę naukę.
Dlatego abp Hoser, będąc ponadto lekarzem, miał - zdaniem bpa Ryczana - prawo skrytykować katolików popierających zapłodnienie in vitro. „Dlaczego o tym dzisiaj mówię? Powtórzę za Janem Pawłem II – bo to moja Ojczyzna” – dodał biskup kielecki.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.