Gdzie dwóch się przepycha, tam… trudno powiedzieć, kto zaczął i kto mocniej uderzył. Ale czasem trzeba. Bo nie zawsze chodzi o zabawę dzieci w piaskownicy.
Święto Niepodległości stało się ostatnimi laty okazją do organizowania manifestacji przez różne środowiska. Ot, jedni widzą świata tak, drudzy inaczej. Tak było i w tym roku. Z jednej strony Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolska, z drugiej skupiające różne organizacje lewicujące – w tym Kampanię przeciw Homofobii, Lambdę Warszawa czy Młodych Socjalistów – Porozumienie 11 listopada.
Kontrmanifestacje i blokowanie marszu drugich ujdą. Podobnie jak to, co w ferworze manifestacji jedni i drudzy wykrzykują. Jednak histeria, z jaką środowiska lewicowe podchodzą do marszu narodowców jest irytująca. Zwłaszcza że starannie wyreżyserowana.
Hasło kontrmanifestacji lewicowców, skupionych wokół Porozumienia 11 listopada – „Faszyzm nie przejdzie” tak by nie raziło, gdyby nie przebieranie się w obozowe pasiaki. To ohydna manipulacja. Miała przedstawić narodowców jako potencjalnych zbrodniarzy. Tymczasem Młodzież Wszechpolska i Obóz Narodowo-Radykalny mają ze zbrodniami niemieckiego narodowego socjalizmu tyle wspólnego, co środowiska lewicowe z syberyjskimi gułagami Stalina, polami śmierci Czerwonych Khmerów i terroryzmem RAF (Frakcji Czerwonej Armii). Deklarując otwarcie na dialog i tolerancję ta część lewicy jasno pokazała, jak dialog i tolerancję rozumie.
Nie jest to pierwsza tego rodzaju akcja „zohydzania” przeciwników. Metoda zawsze podobna: bez wchodzenia w szczegóły nazwać jakoś swoich przeciwników, a potem wyrażać święte oburzenie. Przykłady?
Środowiska gejowskie swego czasu ukuły pojęcie homofobii. Ta koszmarna z perspektywy słowotwórczej zbitka greckich słów sugeruje, iż ktoś, kto uważa homoseksualizm za seksualne zboczenie nie myśli racjonalnie, a kieruje się fobią, chorobliwym lękiem. Przy takim stawianiu sprawy dialogu być nie może. Bo gdy w dyskusji pojawia się argument „powinieneś się leczyć”, kończy się dialog, a zaczyna pyskówka. Powiedzenie tego samego zadeklarowanemu gejowi jest przecież traktowane jako powód do ciężkiej obrazy. A co najciekawsze, dziś określenie „homofoniczne poglądy” coraz częściej pojawia się w kontekście możliwości pozwania kogoś do sądu. Oskarżać chorego, że chory? Logiki w tym nie ma żadnej, ale przecież nie o nią tym środowiskom chodzi.
Drugim takim pojęciem jest „mowa nienawiści”. Co znaczy? Nikt dokładnie nie wie, ale że groźnie brzmi, jest chętnie stosowane. Nawet przez sądy. Zaciekawiła mnie znaleziona na jednej ze stron internetowych tych środowisk koncepcja, wedle której mowy nienawiści używa ten, kto głosi swe poglądy nie dla zadzierzgnięcia dialogu, ale wykrzyczenia swoich racji. Wypisz wymaluj tak właśnie środowiska lewicowe zrobiły z marszem narodowców! Mało jednak prawdopodobne, by poczuwały się do jakiejś winy. W myśl zasady „co wolno wojewodzie…” pojęcie to rozumieją zupełnie inaczej: mowy nienawiści używa ten, kto ośmiela się z opinią środowisk lewicowych nie zgadzać i odważy się publicznie to powiedzieć.
Nie jestem sympatykiem narodowców. Ale krzycząc podczas gejowskich parad równości „rób to w domu po kryjomu” mimo wszystko głoszą tolerancję. Nie chcą obnoszenia się z seksualnością (wszak zachowania ekshibicjonistyczne nie są przez prawo tolerowane), ale już nie wchodzą w ludzką intymność. Środowiska lewicowe nie zadowalają się zmianami w prawie. Żądają uznania ich racji za jedynie słuszne. Kto ma inne zdanie, jest przestępcą (a może i zbrodniarzem), którego powinno się poddać przymusowemu leczeniu. Nie mam wątpliwości, które z tych środowisk bardziej szanuje ludzką wolności i prawo do posiadania własnych poglądów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.