Cały świat jednoczy się duchowo z brytyjską rodziną królewską w dniu pogrzebu księcia Edynburga, Filipa. Również w Rzymie, w anglikańskim kościele p.w. Wszystkich Świętych polecano Bogu zmarłego małżonka Elżbiety II. Kazanie podczas nabożeństwa wygłosił abp. Paul Gallagher, odpowiedzialny za relacje z państwami w watykańskim Sekretariacie Stanu.
Abp. Paul Gallagher zwrócił uwagę, że największy wkład księcia Filipa w życie i dobrobyt Wielkiej Brytanii oraz Wspólnoty Narodów polegał na tym, że był on „siłą i ostoją” Jej Królewskiej Mości przez 73 lata ich małżeństwa i 69 lat jej panowania, które rozpoczęło się w 1952 roku, kiedy księżniczka Elżbieta miała 26 lat.
Szef watykańskiej dyplomacji zaznaczył, że od tego momentu aż do swojej śmierci Filip był zawsze obecny, kilka kroków z tyłu, trochę w cieniu. Pomagał prowadzić monarchię oraz rodzinę królewską przez dziesięciolecia zmian i wyzwań. Abp Gallagher podkreślił, że Windsorowie to wyjątkowa rodzina, ale w gruncie rzeczy jest jak każda inna, ze swoimi radościami i smutkami, sukcesami i porażkami, konfliktami i napięciami, a także chwilami wielkiego szczęścia i satysfakcji.
Oprócz wymiaru towarzyszenia królowej i troski o rodzinę, kaznodzieja zwrócił uwagę szczególnie na dwa inne wymiary życia księcia Filipa. Zauważył, że kariera zmarłego w marynarce wojennej była wybitna – charakteryzowała się męstwem i determinacją. Pozostał bliski wszystkim rodzajom brytyjskich sił zbrojnych i zawsze je wspierał. Był ponadto patronem ponad 800 organizacji charytatywnych.
Dzieciństwo Księcia przypadło na niezwykle ciężkie lata i okoliczności dla jego rodziny. To, a także wykształcenie w eksperymentalnej Szkole Publicznej, sprawiło, że wyrósł na twardego młodzieńca, który był gotów zakasać rękawy i zrobić to, co konieczne w służbie swojego przybranego kraju.
Pewnie po części z powodu swojej osobistej historii Książę szczerze zainteresował się dobrem młodych ludzi i ich potrzebą dorastania w poszukiwaniu pozytywnych doświadczeń i zdobywania osiągnięć. W tym celu ustanowił Program Nagród Księcia Edynburga, z którego skorzystało tysiące ludzi i który okazał się cennym narzędziem w procesie dojrzewania wielu młodych mężczyzn i kobiet.
Czytaj też: Rodzinie królewskiej ogromnie brakuje księcia Filipa
W pogrzebie, który odbędzie się w sobotę 17 kwietnia po południu w kaplicy św. Jerzego na zamku w Windsorze, z racji restrykcji wprowadzonych z powodu epidemii będzie mogło wziąć udział tylko 30 najbliższych członków rodziny i krewnych księcia, zatem żadna z osób będących przed zamkiem zapewne nie będzie miała nawet okazji choćby przez chwilę zobaczyć na własne oczy "royalsów".
Plany pogrzebu księcia Filipa, realizowane pod kryptonimem "Operacja Forth Bridge", istniały od wielu lat i przez ten czas były wielokrotnie modyfikowane, również przez niego samego, ale największe zmiany i tak wymusiła epidemia koronawirusa. Nadal jednak pogrzeb będzie w dużej mierze odzwierciedlał życzenia zmarłego.
Zgodnie z wolą księcia Filipa, ceremonia nie będzie mieć charakteru państwowego, który zwykle zarezerwowany jest dla monarchów, lecz będzie to uroczysty pogrzeb królewski, choć w praktyce różnica między nimi jest bardzo niewielka. Również zgodnie z wolą księcia, jego ciało nie było wystawione na widok publiczny, co zresztą z powodu obecnych restrykcji nie byłoby możliwe.
Restrykcje wprowadzone w celu zatrzymania epidemii spowodowały, że uroczystość w całości będzie miała miejsce na terenie zamku w Windsorze, zatem zwykli obywatele będą mogli ją śledzić jedynie w telewizji, a liczba uczestników musiała zostać ograniczona do 30, bo tyle wynosi obecnie w Anglii maksymalny limit osób mogących brać udział w pogrzebach. W planach sprzed epidemii na pogrzeb miało zostać zaproszonych ok. 800 osób.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.