Założyciel demaskatorskiego portalu Wikileaks Julian Assange oświadczył w piątek, że pod adresem jego strony internetowej nigdy nie skierowano wiarogodnych zarzutów, by na skutek jej działalności ucierpiała choć jedna osoba.
"Wikileaks publikuje od 4 lat. W tym czasie nie pojawiły się wiarogodne zarzuty, nawet ze strony takich instytucji, jak Pentagon, by choć jedna osoba ucierpiała na skutek naszej działalności" - oświadczył Assange podczas czatu on-line z czytelnikami dziennika "Guardian", zapytany, czy zamierza cenzurować jakieś nazwiska, by ochronić noszące je osoby.
Assange wyznał, że bardzo mu brakuje rodzinnej Australii. "Jednakże w ostatnich tygodniach premier Australii Julia Gillard i prokurator generalny Robert McClelland dali mi jasno do zrozumienia, że nie tylko jest niemożliwy mój powrót, ale też aktywnie pomagają rządowi Stanów Zjednoczonych w atakach na mnie i moich współpracowników" - oświadczył Assange.
Czat z Assange'em miał być dostępny na stronie "Guardiana" od godz. 13 czasu polskiego, ale jego publikacja opóźniła się - jak twierdzą administratorzy strony dziennika, z powodu dużego zainteresowania internautów.
Kraj ma ponad 170 mln mieszkańców, z których 90 proc. wyznaje islam. Katolików jest tam 300 tys.
Indie włączyły się w spór między Mauritiusem a W. Brytanią o przynależność wysp Chagos
Rodzina ta została zamordowana przez Niemców 5 stycznia 1943 r.