Przemoc w Demokratycznej Republice Konga trwa przy obojętności świata – alarmują misjonarze z organizacji „Sieć pokoju dla Konga”. To już kolejny głos Kościoła w ciągu ostatnich dni, ujawniający dramat Kongijczyków, którzy na wschodzie kraju praktycznie codziennie padają ofiarą przemocy, gwałtów, mordów i napadów.
Misjonarze zauważają, że wspólnota międzynarodowa biernie przygląda się temu, co dzieje się na wschodzie Konga. Co więcej ma się wrażenie, że stała się „wspólnikiem” trwającej tam przemocy. Jest to aluzja to rabunkowej eksploatacji bogactw mineralnych od lat prowadzonej przez światowe koncerny. „Punkt widzenia Zachodu uwarunkowany jest perspektywą uzyskiwanych korzyści. Trudno więc oczekiwać, że świat wystąpi przeciwko bogatym koncernom, które stoją u źródeł tragedii Konga” – piszą misjonarze w specjalnym liście. Przypominają zarazem, że kilka dni temu kapłani kongijskiej diecezji Butembo-Beni, leżącej w najbardziej zapalnym regionie Północnego Kivu, wytknęli światu, iż biernie przygląda się dokonującemu się tam każdego dnia „pełzającemu ludobójstwu”.
Ojcowie paulini przedstawili sprawozdanie z działalności sanktuarium w ostatnim roku
Walki trwały na całej długości frontu, na odcinku około tysiąca kilometrów.
Polacy byli drugą najliczniejszą grupą narodowościową spoza Portugalii.
Na plac przybył po nieszporach, które odprawił w bazylice watykańskiej.
Wkraczanie szkoły w sferę seksualności powinno się odbywać w porozumieniu z rodzicami.
Potrzebne są mechanizmy, które pomogą chronić wrażliwe grupy widzów, np. dzieci.
Ministerstwo gospodarki zagroziło, że zamknie organizacje, które nie zastosują się do nakazu.