Przemoc wobec chrześcijan w wielu krajach Trzeciego Świata, „od Pakistanu po Indie, od Iraku po Egipt, od Sudanu po Nigerię”, ma swoje źródło w utożsamianiu chrześcijaństwa z Zachodem, a więc uważaniu go za pozostałość kolonializmu.
Tak zjawisko, o którym Benedykt XVI mówił w orędziu na tegoroczne Boże Narodzenie, interpretuje katolicki politolog Vittorio Emanuele Parsi na łamach turyńskiego dziennika „La Stampa”.
Zdaniem Parsiego „wspólnym mianownikiem wybuchów dzikiej przemocy” jest fakt, że padający jej ofiarą chrześcijanie „uważani są za obywateli drugiej kategorii, których pełna i lojalna przynależność do wspólnoty politycznej stawiana jest stale pod znakiem zapytania właśnie ze względu na wyznawanie przez nich wiary, uważanej za kulturowo obcą lokalnym tradycjom”.
„Religia chrześcijańska jest więc ściśle kojarzona z Zachodem i jego polityczną dominacją, przedstawiana jako religia zdobywców” - zauważa Parsi.
Jego zdaniem, mamy tu do czynienia z paradoksem, gdyż „społeczeństwom takim, jak nasze, opisywanym bądź postrzeganym jako coraz bardziej zdechrystianizowane, przypisuje się religię chrześcijańską jako ich zwodniczy wytwór kulturowy”. Czynią to, dodaje publicysta, przede wszystkim władze tych krajów, gdyż w ten sposób „mogą znacznie łatwiej zdyskredytować takie wartości, jak poszanowanie praw człowieka, demokracji i wolności, które zręcznie prezentowane są jako podstępne narzędzia zachodniej dominacji”.
Profesor Parsi wyraża na koniec obawę, że tendencja ta będzie się umacniać wraz z osłabieniem wpływu Europy i Stanów Zjednoczonych na politykę międzynarodową.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.