Kilkanaście tysięcy osób wzięło udział w barwnym Orszaku Trzech Króli, który przeszedł ulicami Warszawy. "Idąc w orszaku z jednej strony tworzy się nowy obyczaj, a z drugiej daje świadectwo ludziom, że wierzymy w Chrystusa, który w Betlejem stał się człowiekiem" - mówił przed rozpoczęciem pochodu metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
Każdej grupie towarzyszyło specjalne hasło. Grupa afrykańska powtarzała słowa "Afryka wiarę na sztandar zatyka". Grupa europejska miała hasło: "Europa semper fidelis - Europa zawsze wierna", natomiast orszak azjatycki - "Okazja, by Boga poznała Azja". Orszaki przygotowały też jeden z darów: kadzidło, mirrę lub złoto. W orszaku znalazły się też żywe zwierzęta – od podhalańskich owiec po egzotyczne wielbłądy.
Pochód każdej grupy zamykał jej król. W rolę Kacpra wcielił się ekonomista Adam Domaradzki, obecnie biznesmen działający w branży telekomunikacyjnej. Żonaty, ma 11-letniego syna oraz 7-letnią córkę.
Melchiora zagrał nauczyciel Michał Molga, który jest nauczycielem i koordynatorem nauczania początkowego w Szkole „Żagle” Stowarzyszenia Sternik. Obydwaj jechali konno i pozdrawiali warszawiaków.
Na wielbłądzie plac Zamkowy opuścił Baltazar, którego zagrał Bol Deng Aleu Martin, który pochodzi z południowego Sudanu, a mieszka w Polsce od 1996 r. Swój kraj opuścił z powodu prześladowań chrześcijan. Ukończył tam studia z nauk politycznych i administracji, w Polsce studia medyczne na kierunku terapia i opieka. Jest terapeutą w domu Opiekuńczo-Leczniczym w Pilaszkowie. Żonaty, ma czworo dzieci.
Ruszający z Placu Zamkowego orszak liczył kilka tysięcy osób. Kolejne kilka tysięcy warszawiaków ustawiło się wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia. Pochód był tak liczny, że ostatnie grupy opuściły Plac tuż przed godz. 12.30, wciąż jednak za Orszakiem podążały rodziny zaopatrzone w papierowe korony.
Na trasie orszaku warszawiacy nieśli przyniesione z domu gwiazdy betlejemskie, śpiewali kolędy, wiele osób pozowało do zdjęć z aniołkami, pastuszkami czy diabłami. Najliczniej przybyły rodziny z dziećmi, było wiele młodych małżeństw. "Przyszliśmy, bo chcemy pokazać, jak wygląda chrześcijańska tradycja tego dnia. Chcemy też uczcić święto Trzech Króli. To bardzo dobrze, że został w nim przywrócony dzień wolny, chociaż wolne w Wigilię też by się przydało, nikt by na tym nie stracił" - powiedzieli KAI Michał i Iwona, którzy przyszli na pochód z dwojgiem dzieci.
"Dziś możemy zobaczyć, jak dużo jest nas, chcących uczcić to święto, a nie tylko spędzić je jako dzień wolny. Rozumiem krytyczne głosy pracodawców, że nowe święto rozbija rytm pracy, ale to szansa, by pokazać ludziom, jakie są nasze wartości" - powiedział Krzysztof Kilian, którzy szedł w pochodzie z dwiema córkami.
Przy Domu Polonii, z wybudowanej na ulicy wieży wędrowców pozdrawiał ubrany w husarską zbroję Anioł Boży, którego zagrał asystent bankowy Marcin Wdowiak. "Cieszę się, że idziecie do Betlejem" - wołał do uczestników pochodu.
Następnie przy siedzibie Prokuratury Apelacyjnej na uczestników pochodu czekała "Republika Przyjemności". Główny diabeł (zagrał go informatyk Maciej Krysa) z czterema czarnymi pomocnikami, ubranymi w poszarpane tuniki z czarnej folii, kusił do zejścia na złą drogę. "Gwarantujemy wam same przyjemności w życiu, chodźcie do nas, a nie pożałujecie!" - mówił. Inne diabły kłuły widłami przechodniów.
Z kolei przy ul. Karowej ludzi podążających do Jezusa powitał Herod, w którego wcielił się właściciel firmy doradczej Jarosław Kopaczewski. "Ja jestem królem! Oddajcie mi pokłon!" - mówił.
Przed godz. 13 pochód dotarł ul. Królewską do stajenki na pl. Piłsudskiego. Tam oddał hołd Świętej Rodzinie zagranej przez pedagogów Ewę i Grzegorza Janiczaków z dwumiesięcznym synkiem Jankiem. Następnie odbył się tam rodzinny koncert kolęd prowadzony przez prezenterkę telewizyjną Jolantę Fajkowską.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.