O kolejnej fali przemocy dotykającej Kongijczyków informują działający w regionie Południowego Kivu pracownicy organizacji „Lekarze bez granic”. Sytuację określają mianem bardzo niepokojącej. Jednocześnie podkreślają, że ofiarami rebeliantów padają najsłabsi.
Organizacja donosi o masowych gwałtach, jakich dokonano w ostatnich dniach w rejonie miasta Fizi. Kobiety łapano i wiązano. Następnie były gwałcone, każda przez kilku rebeliantów. Często dokonywało się to na oczach sterroryzowanych dzieci. Rebelianci ograbili też sklepy i prywatne domy. W tym samym regionie w ostatnich dniach ubiegłego roku porwano kilkadziesiąt dzieci, które siłą zostały wcielone do oddziałów rebeliantów. Mimo zawartego porozumienia pokojowego sytuacja w Demokratycznej Republice Konga wciąż jest napięta.
Jak tłumaczył, doszedł do wniosku, że to najlepsza decyzja dla przyszłości drużyny narodowej.
Ponad 127 tys. z ok. 2,1 mln mieszkańców Strefy Gazy zostało rannych.
Historię przypomina film pt. "Obłoki śmierci - Bolimów 1915".