O kolejnej fali przemocy dotykającej Kongijczyków informują działający w regionie Południowego Kivu pracownicy organizacji „Lekarze bez granic”. Sytuację określają mianem bardzo niepokojącej. Jednocześnie podkreślają, że ofiarami rebeliantów padają najsłabsi.
Organizacja donosi o masowych gwałtach, jakich dokonano w ostatnich dniach w rejonie miasta Fizi. Kobiety łapano i wiązano. Następnie były gwałcone, każda przez kilku rebeliantów. Często dokonywało się to na oczach sterroryzowanych dzieci. Rebelianci ograbili też sklepy i prywatne domy. W tym samym regionie w ostatnich dniach ubiegłego roku porwano kilkadziesiąt dzieci, które siłą zostały wcielone do oddziałów rebeliantów. Mimo zawartego porozumienia pokojowego sytuacja w Demokratycznej Republice Konga wciąż jest napięta.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.