Już 20 lat mają struktury Kościoła katolickiego w Mongolii. Znaczącą rolę w ewangelizacji tego azjatyckiego kraju mają misjonarze z całego świata, w tym salezjanie z Polski. Kościół zaangażował się skutecznie i szybko w działalność charytatywną, edukacyjną i społeczną, ponieważ zabronione jest tam bezpośrednie głoszenie Ewangelii.
W kraju zmagającym się z dziedzictwem komunizmu misja Kościoła przynosi już pierwsze owoce. Mongolia jest terytorialnie pięciokrotnie większa od Polski, ale za to o niskiej populacji. Ma zaledwie 2,7 mln mieszkańców.
„Stosunek rządzących do Kościoła katolickiego jest raczej przychylny – powiedział Radiu Watykańskiemu polski misjonarz w Mongolii, ks. Wiktor Dziurdzia SDB. – Nie spotykamy się z jakąś wrogością. Rząd Mongolii 20 lat temu poprosił Kościół, byśmy przyjechali do Mongolii i zajęli się sprawami socjalnymi, bo takie były w tym momencie potrzeby i nadal są. Nie ma żadnego prześladowania. Mamy trochę kłopotów, ale nie jako Kościół katolicki, tylko generalnie jako chrześcijanie – np. limit wiz” – mówił misjonarz.
„Jesteśmy prefekturą apostolską, mamy biskupa, który jest Filipińczykiem. Jak dalej się ta misja rozwinie zależy od tego, jak wiara będzie zakorzeniana na terenie Mongolii. Nie jest łatwo szerzyć tu wiarę. Wiąże się to z wieloma problemami i mentalnością mieszkańców. W samym Ułan Bator mamy trzy parafie, a w całej Mongolii nie więcej niż 10. Na początku nie można prowadzić działalności czysto ewangelizacyjnej, budować kościoła, katechizować. Zaczynamy natomiast od pracy socjalnej i gromadząc ludzi, powoli zaszczepiamy wiarę w ich sercach. Owoce tej pracy widać na co dzień” – powiedział ks. Dziurdzia z Ułan Bator w Mongolii.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.