Po ponad 250 odcinkach, emitowanych we włoskiej telewizji Rai Uno, na planie filmu "Don Matteo" Terence Hill zagrał swoją ostatnią scenę.
Włosi nazywają ten serial "jednym z najbardziej udanych i długowiecznych" w telewizji Rai.
"Terence nas opuszcza" - to najczęściej powtarzana fraza w minioną sobotę przez kolegów z ekipy filmowej, którzy kręcili ostatni odcinek z Hillem w kościele św. Eufemii w Spoleto.
Nagrali potem specjalne podziękowanie wideo dla przyjaciela, wyrażając w nim przywiązanie, przyjaźń, szacunek, żal, ale też dumę, że mogli z nim grać. Tuż po ostatnim klapsie na planie zerwały się gromkie brawa. Nie zabrakło wielkiego, grupowego zdjęcia.
Prawdziwe nazwisko weneckiego aktora to Mario Girotti. W wieku 82 lat, po nakręceniu 4. odcinka 13. sezonu, postanowił przejść na zasłużoną emeryturę.
W serialu jego miejsce zajmie bożyszcze włoskiego kina Raoul Bova. Nie będzie jednak odgrywał tej samej postaci. Bova będzie ojcem Maksymem (Don Massimo).
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.