Sąd w kanadyjskiej prowincji Quebec uznał, że są sytuacje, w których przekroczenie dopuszczalnej szybkości na drodze jest usprawiedliwione. Na przykład, gdy lekarz spieszy do pacjenta.
Sprawa doktora Michela Lalliera ciągnęła się od dwóch lat. W lutym 2009 roku ten chirurg dziecięcy został wezwany do dziecka w bardzo ciężkim stanie. Postanowił w związku z tym nie zwracać uwagi na limity prędkości i w miejscu, gdzie dopuszczalna prędkość wynosiła 70 km na godzinę jechał 123 km na godzinę.
Tę szybkość zauważyli policjanci i zatrzymali chirurga - opisywał dziennik "La Presse". Nie pomogło tłumaczenie Lalliera, że stara się jak najszybciej dotrzeć do szpitala. Lekarz został ukarany mandatem, jednak nie zgodził się go zapłacić i sprawa trafiła do sądu.
Sąd wreszcie rozstrzygnął spór uznając, że w niektórych przypadkach można zignorować przepisy ruchu drogowego. Po dokładnej analizie także dokumentacji medycznej sędzia Johanne White wyjaśniła, że muszą to jednak być sytuacje, w których "zło spowodowane naruszeniem prawa musi być mniejsze od tego, którego oskarżony stara się uniknąć". W tym przypadku chodziło o życie dziecka. W dodatku przekroczenie prędkości nastąpiło na pustej autostradzie.
Kanadyjskie media komentują wyrok sądu w Quebec, że nie oznacza on, iż teraz każdy lekarz będzie mógł bezkarnie przekraczać prędkość. Jak wynika z treści wyroku, w każdym przypadku osoba kwestionująca mandat musi wykazać, że działała w imię wyższej konieczności.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.